Łączna liczba wyświetleń

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział Trzynasty.

Witam Was drogie panie. Chciałam wam tylko powiedzieć, że jest to ostatni rozdział na tym Blogu. Jest to jedyny rozdział, który wyszedł mi taki długi. Jestem z niego zadowolona i mam nadzieję, że wy też będziecie. :) Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale szkoła, szlaban i takie tam :D Myślę, że mi wybaczycie <3 Piszcie kiedy chcecie epilog <3 Do usłyszenia mordki! <3 GG : 40156244



Przetarłem ręką zaspane powieki. Uniosłem się na łokciu i rozejrzałem po pokoju. Nie było Zayna. Po chwili mój wzrok mimowolnie powędrował w stronę drzwi balkonowych. Były otwarte. Uśmiechnąłem się. Założyłem na siebie spodnie od dresu, niebieską koszulkę i grubą bluze. Przeczesałem dłonią włosy po czym skierowałem się w stronę drzwi. Stanąłem w progu i westchnąłem z zachwytu. Brunet stał niedbale oparty o barierkę trzymając w ustach papierosa. Poranny zarost, niedbała fryzura i ten zamyślony wzrok powodował, że był jeszcze seksowniejszy niż zwykle. Westchnąłem . Zayn odwrócił się w moją stronę i posłał lekki uśmiech. Podszedłem do barierki i oparłem się o nią plecami. Przymknąłem powieki.
-Wiesz..naprawdę mi Ciebie brakowało Niall . –wyszeptał.
Spojrzałem w jego kierunku. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć więc po prostu położyłem dłoń na jego ramieniu. Poczułem drżenie jego ciała. Uśmiechnąłem się.
-Też tęskniłem. –wyjąkałem cicho.
Mówiłem prawdę. Naprawdę tęskniłem za tym seksownym chłopakiem. Mimowolnie mój wzrok powędrował na jego klatkę piersiową i brzuch. Miał świetne mięśnie, o które dbał codziennie na siłowni. Brunet jest idealny. Spojrzałem na niego. Zgasił papierosa i odwrócił się w moją stronę. Podszedł do mnie i wtulił się we mnie kurczowo trzymając się mojej bluzy. Rozejrzałem się zaskoczony. Co to miało być? Poczułem irytacje, lecz nagle poczułem ciepło płynące z jego ciała. Westchnąłem cicho. Chłopak bał się , że znowu go odrzucę. Objąłem go niezdarnie i gładziłem delikatnie po plecach. Dopiero po chwili jego mięśnie się rozluźniły. Wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi. Potrzebuję bliskości, czułości.. a Louis nie mógł mi teraz tego dać. Westchnąłem cicho. Chłopak odsunął delikatnie głowę. Uniosłem wzrok i napotkałem spojrzenie jego brązowych tęczówek. Jedno spojrzenie na jego wargi, i już czułem delikatny pocałunek. Westchnąłem cicho. Co ten chłopak ze mną robi? Położyłem dłoń na policzku chłopaka odwzajemniając pocałunek. Chłopak wplótł palce w moje włosy przyciągając mnie bliżej siebie. Jęknąłem cichutko kiedy Zayn językiem rozwarł moje wargi pogłębiając pocałunek. Kręciło mi się w głowie od nadmiaru pieszczot jednak nie potrafiłem przestać, nie przejmowałem się, że ktoś może nam zrobić zdjęcie, że Louis wejdzie i nas przyłapie. Nic się nie liczyło. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Oparłem swoim czołem o czoło Zayna oddychając szybko. Nie mogłem uspokoić oddechu. Przymknąłem powieki.
-Cholera. Co ty ze mną robisz człowieku. –wykrztusiłem w końcu.
Usłyszałem tylko cichy śmiech Zayna. Odsunęliśmy się od siebie z uśmiechem. Pokręciłem głową i wróciłem do środka. Wszedłem do łazienki, stanąłem przed lustrem i znowu do mnie dotarło. Znowu dotarło do mnie to , że zdradziłem Louisa. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i skrzywiłem się. Przemyłem twarz zimną wodą i opuściłem łazienkę kierując się do salonu. W fotelu siedział Louis. Posłał mi szeroki uśmiech, który z trudem odwzajemniłem.
-Niall? Możesz na chwilę do mnie przyjść? – spytał.
Spojrzałem na Harrego i Liama. Siedzieli wpatrzeni w telewizor co chwilę wybuchając krótkim śmiechem .Kiwnąłem głową po czym odwróciłem się i skierowałem do pokoju Louisa. Wszedłem do środka a za mną Louis. Zamknął drzwi na klucz. Spojrzał na mnie uśmiechając się.
-W końcu jesteśmy sami.. –podszedł do mnie.
Wpatrywałem się w niego. Od dwóch dni nie mieliśmy okazji by pobyć sam na sam. Brakowało mi go. Podszedł do mnie. Nie namyślając się długo wpił się zachłannie w moje wargi, jego dłonie błądziły po całym moim ciele. Jęknąłem cicho czując jego dłonie pod moją koszulką. Odwzajemniałem każdy pocałunek. Nie mogłem się nim nacieszyć.
-Lou.. Louis.. nie możemy tu . –powiedziałem  poprzez pocałunki.
Chłopak uśmiechnął się tylko i pchnął mnie na łóżko.
-Obiecuję, że będę grzeczny. –wymruczał mi do ucha.
Westchnąłem  cicho z zadowolenia, czując jak Lou ściąga ze mnie koszulkę. Wiedziałem dobrze, że Lou grzeczny nie będzie.

                                                               ***

Patrzyłem na śpiącego w moich ramionach chłopaka. Uśmiechał się przez sen co chwilę mrucząc coś niezrozumiałego. Westchnąłem cicho. Czułem się fatalnie. Jeszcze przed chwilą całowałem się z Zaynem, a teraz nasza zabawa z Lou. To nie jest fair. Czuję się jak szmata. Szmata, która puszcza się raz z jednym, raz z drugim. Mam cholerne wyrzuty sumienia. Ale przecież to nie moja wina. Nie moja wina, że Louis nie chcę się ujawnić. Nie moja wina, że nie chcę zerwać z Eleanor. Eleanor..Na samą myśl chcę mi się wymiotować. Jeszcze wczoraj ona z Louisem w tym łóżku razem .. Oh to okropne ! Nie mogę pozbyć się uczucia, że ciągle zdradzam Lou. Nie wybaczy mi gdy się dowie. Z drugiej strony jednak, przecież też mam swoje potrzeby. A Louis nie zawsze może je zaspokoić. Westchnąłem. To życie jest do bani.. Spojrzałem po raz ostatni na jego spokojną twarz. Złożyłem na wargach delikatny pocałunek po czym wstałem. Pozbierałem rozrzucone po całym pokoju ubranie i założyłem je. Przeczesałem włosy dłonią i po cichu wyszedłem z pokoju. Wszedłem do pokoju, który dzieliłem z Zaynem. Siedział na łóżku ze wzrokiem wbitym w ścianę. Był smutny. Przystanąłem.
-Zayn? Wszystko w porządku? –spytałem.
Spojrzał na mnie. Jego oczy były pełne bólu, smutku, złości. Wpatrywał się we mnie przez chwilę jednak zaraz odwrócił wzrok.
-Jasne. Wszystko okey.
Westchnąłem cicho. Wiedziałem, że nic z niego nie wyciągnę. Jest strasznie uparty. Wyjąłem z szafy czyste ubranie i skierowałem się do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem gorącą wodę i usiadłem. Gorąca woda parzyła moją skórę, jednak nie czułem bólu. Czułem obrzydzenie do samego siebie. Chwyciłem gąbkę i zacząłem mocno szorować swoje ciało. Ciągle od nowa. Chcąc pozbyć się wszystkich śladów Louisa ze swojej skóry. Ciągle czułem się brudny. Po moich policzkach płynęły łzy, gorąca woda parzyła moje ciało, jednak nie mogłem się ruszyć. Nie wiem ile tak siedziałem. Siedziałem tak po prostu nie zważając na łzy. Po chwili zobaczyłem w kłębach pary postać. Zayn. Uśmiechnąłem się lekko.
-Zayn?
-Niall?! Co ty wyprawiasz?! –wrzasnął.
Wszedł pod prysznic i czym prędzej zakręcił gorąco wodę. Patrzyłem na niego oniemiały. Jak on śmiał wejść do łazienki kiedy ja brałem prysznic? Patrzyłem na niego. Chłopak chwycił ręcznik i wrócił do mnie. Chwycił za ręce zmuszając mnie bym wstał. Patrzyłem na niego. Nie mogłem wykrztusić ani słowa. Chłopak okrył mnie dokładnie ręcznikiem i przytulił mocno do siebie.
-Niall.. –westchnął cicho.
Kiedy poczułem bijące od niego ciepło po prostu się rozpłakałem. Nie wiem dlaczego. Po prostu to jest za trudne. Czy można kochać dwie osoby na raz ? Czy można kochać dwóch .. chłopaków? Wtuliłem się w niego nie zważając na to, że mocze mu całe ubranie. Kołysał mnie w ramionach szepcząc do ucha słowa dzięki którym powoli się uspokajałem. Otarłem niezdarnie łzy i spojrzałem na twarz chłopaka.
-Jesteś smutny przeze mnie prawda? –wyjąkałem.
Chłopak odwrócił wzrok. Podał mi ubranie i odwrócił się w stronę drzwi.
-Ubierz się Niall. –westchnął.
Patrzyłem jak jego sylwetka znika za drzwiami. Wszystko jasne. Brunet musiał widzieć jak wchodziłem do pokoju Louisa, musiał słyszeć co my tam wyprawiamy. Oh..
Założyłem pośpiesznie czyste ubrania, a brudne wrzuciłem do kosza na brudy. Wytarłem pośpiesznie włosy ręcznikiem i wybiegłem z łazienki. Wpadłem do naszej sypialni jednak chłopaka nigdzie nie było. Ruszyłem do salonu jednak tam zastałem tylko Harrego.
-Harry? –spojrzałem na niego.
-Hmm? –oderwał wzrok od telewizora.
-Widziałeś Zayna? –wbiłem w niego spojrzenie.
-Wyszedł gdzieś z Liamem. –powrócił do oglądania serialu.
Westchnąłem. Gdzie on mógł pójść z Liamem? Czy.. czy coś ich łączy? Nie. Na pewno nie. Przecież Liam ma Danielle. Chociaż.. przecież Louis też ma Eleanor.. Dość. Nie będę o tym myślał. Skierowałem się do kuchni. Byłem strasznie głodny więc postanowiłem zrobić sobie tosty. Wsadziłem chleb do opiekacza i wyciągnąłem z lodówki dżem. Kiedy tosty były gotowe wziąłem talerz i skierowałem się do siebie. Położyłem się na łóżku, włączyłem telewizor i powoli jadłem. Kiedy Zayn wróci muszę z nim porozmawiać. Z nim i z Louisem. To będzie trudne. Przecież kocham ich obu.. chociaż.. czy to na pewno jest miłość? Westchnąłem. Niczego już nie jestem pewny. Za dużo dzisiaj myśle. Zdecydowanie.


                                                                 ***

Usłyszałem trzaśnięcie drzwi i wesołe głosy w salonie. Wstałem nieśpiesznie z łóżka i opuściłem pokój. Stanąłem w progu drzwi do salonu. Liam właśnie wszedł z Danielle.
-Cześć Niall! –przywitała się.
-Hej Dan. –posłałem jej uśmiech.
Dziewczyna podeszła i przytuliła mnie. Pocałowałem ją w policzek i zmierzwiłem włosy za co dostałem po głowie.
-Ał! –jęknąłem.
Liam i Harry zaczęli  się śmiać. Rozejrzałem się. W kuchni stał uśmiechnięty Louis a tuż obok niego Eleanor. Co ona tu robi? Pokręciłem głową. Chyba długo musiałem spać.
-Gdzie Zayn? –spytałem.
Wszyscy wzruszyli ramionami. Westchnąłem. Usiadłem w fotelu przy oknie i patrzyłem w szybę. Jest coraz zimniej. Co się dziwić początek grudnia. Już niedługo święta. Uśmiechnąłem się. Patrzyłem jak miliony białych płatków spadają na ziemie. Cudowny widok. Po chwili usłyszałem jak drzwi się otwierają. Mój wzrok powędrował w tamtym kierunku. Uśmiechnąłem się szeroko. W progu stał Zayn który trzymał piękne zielone drzewko.
-Choinka! –wrzasnąłem.
Wszyscy spojrzeli na mnie potem na Zayna i parsknęli głośnym śmiechem. Rozejrzałem się. Louis siedział na fotelu, a El na jego kolanach. Rozmawiali o czymś wesoło. Uśmiechnąłem się lekko. Tuż obok na kanapie siedział Liam z Danielle, a na drugim końcu kanapy Harry. Po chwili usłyszałem dźwięk dzwonka.
-To do mnie ! –wrzasnął Harry i popędził do drzwi.
Zaśmiałem się. Po chwili wszedł do pokoju z piękną wysoką blondynką.
-Posłuchajcie to Sam moja nowa dziewczyna.- powiedział dumny.
Wszyscy spojrzeli na dziewczynę i każdy po kolei zaczął ją witać. Usiadła wraz z Harrym obok Li i Dan. Uśmiechnąłem się. Poszedłem do kuchni i nalałem sobie soku. Wypiłem go i wstawiłem szklankę do zlewu. Wróciłem do salonu i westchnąłem. Zayn siedział w moim fotelu.
-Ej Zayn ja tu siedziałem! –powiedziałem z żalem w głosie.
-Serio? Wybacz to było jedyne wolne miejsce. –wystawił mi język.
Przymrużyłem oczy.
-To nie fair.
-Życie nie jest fair Niall. –uśmiechnął się do mnie.
Wszyscy przyglądali się nam z rozbawieniem.
-Masz rację. –zgodziłem się z nim.
Podszedłem do niego i jak gdyby nigdy nic usiadłem wygodnie na jego kolanach opierając się o jego klatę.
-Hej no co ty! To nie fair! –krzyknął oburzony.
-Życie nie jest fair Zayn. –powiedziałem poważnie.
Wszyscy roześmiali się głośno a ja odwróciłem głowę i spojrzałem na chłopaka. Patrzył na mnie roześmianymi tęczówkami. Już nie jest zły. Uśmiechnąłem się promiennie.
-Kiedy ubierzemy choinkę. ?-spytałem bruneta.
-Kiedy tylko będziesz chciał. –wyszeptał mi do ucha.
Zadrżałem mimowolnie. Uśmiechnąłem się i przeniosłem wzrok na Louisa. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Odwróciłem szybko wzrok wdając się w rozmowę z Sam.
-Jesteś ładna i mądra jak to się stało, że zostałaś dziewczyną Harrego? –spytałem rozbawiony.
Sam spojrzała na mnie i parsknęła śmiechem.
-Właśnie nie wiem Niall chyba byłam pijana. –puściła mi oczko.
Roześmiałem się.
-No wiesz ! –krzyknął oburzony Harry.
Oparłem się wygodniej o mulata.
-Ugh.. Niall mógłbyś się tak nie kręcić. –westchnął.
-Wybacz. –powiedziałem rozbawiony.
Chłopak objął mnie jedną ręką w pasie tak abym nie spadł. Spojrzałem na niego z uśmiechem.
-Chyba nie będziemy tu tak siedzieć i się nudzić coo? –spytał  Liam.
Podrapałem się po głowie myśląc. Wszyscy spojrzeli na tatusia wyczekująco. Westchnął.
-Dobra mam pomysł. –westchnął w końcu.
Zaśmiałem się cicho.
-Taak? A niby jaki? –odezwała się w końcu panna Calder.
-Ty El i Lou pojedziecie na zakupy. Ja i Dan przyrządzimy kolacje, Harry i Sam ozdobią dom na zewnątrz a Zayn i Niall ubiorą choinkę i ozdobią dom wewnątrz. –wyrecytował na jednym wydechu.
-Tak! –krzyknęliśmy równocześnie.
Wszyscy spojrzeli na nas złowrogo.
-To nie fair ! Oni zawsze ubierają choinkę ! –oburzył się Harry.
-Oj Harry daj spokój . Jeśli chcesz ja mogę ozdobić zewnątrz domu z Sam. –poruszał brwiami mulat.
Harry poczerwieniał ze złości.
-Nie dziękuje. Obejdzie się. –wycedził.
Parsknąłem śmiechem. Harry i Sam wyszli do hallu, a kiedy się ubrali wyszli na zewnątrz. Louis i Eleanor również poszli w ich ślady a Liam i Dan poszli do pokoju Liama aby przez ten czas pobyć sam na sam. I tak muszą czekać aż wróci Louis z zakupami. Wszyscy opuścili dom a ja nadal siedziałem na kolanach Zayna. Czułem jego ciepły oddech na swojej szyi. Westchnąłem cicho. Wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi. Zaskoczony brunet gładził mnie niezdarnie po głowie.
-Zayn? Nie jesteś już na mnie zły prawda? –mówiłem muskając przy tym jego skórę.
Zadrżał.
-Nie Niall. Porozmawiamy o tym później dobrze? –wyszeptał.
Kiwnąłem głową. Uniosłem głowę ku górze i spojrzałem prosząco na Zayna. Uśmiechnął się. Pochylił się lekko i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Odwzajemniłem go. Były w nim zawarte wszystkie uczucia, które w nas były. Westchnąłem cicho odrywając się od chłopaka.
-Musimy wziąć się do pracy . –oczy rozbłysły mi z radości.
Chłopak zaśmiał się. Podniosłem się i ruszyłem w stronę drzewka które było oparte o ścianę.
-Gdzie ją postawimy? –rozejrzałem się.
Malik podrapał się po głowie.
-Może tam w rogu? Koło kominka? –wskazał kierunek ręką.
Kiwnąłem głową podekscytowany . Uniosłem ogromne drzewko z trudem i przeniosłem w dane miejsce. Sapnąłem ciężko opierając drzewko o ścianę. Ustawiliśmy drzewko w odpowiednim miejscu wsadzając je do dużej donicy. Owinąłem ją czerwono białą wstążką. Wyglądało super.
-Gdzie są ozdoby? –mruknąłem do siebie.
-W garażu skarbie. –odpowiedział stając za mną.
Zadrżałem. Jeszcze nigdy tak do mnie nie powiedział. To było.. miłe. Uśmiechnąłem się.
-Dobrze to ja pójdę po nie.
 Chłopak kiwnął głową. Wyszedłem na zewnątrz i parsknąłem śmiechem. Harry stał zaplątany w kolorowe światełka. Sam stała z boku i próbowała go odplątać. Wyglądali komicznie.
-Dobrze wam idzie! –roześmiałem się.
Harry gdy tylko mnie zobaczył zaczął krzyczeć że to jest nie sprawiedliwe. Pokręciłem głową rozbawiony i wszedłem do garażu. Rozejrzałem się i po chwili dostrzegłem odpowiednie kartony. Było ich sześć. Ustawiłem je jeden na drugim i podniosłem z trudem. Na moment straciłem równowagę lecz jakoś dałem rade i opuściłem garaż. Krok po kroku doszedłem do drzwi. Otworzyłem je nogą i wtoczyłem się do środka.
-Pomóż ! –jęknąłem.
Chłopak roześmiał się i wziął dwa pierwsze kartony, a później kolejne dwa. Postawiłem pozostałe na ziemi i odetchnąłem.
-No to zabieramy się do pracy . –wyszczerzył się Zayn.
Uśmiechnąłem się szeroko. Otworzyliśmy wszystkie kartony i postawiliśmy je obok drzewka. Uśmiechnąłem się. Zawsze uwielbiałem święta, dekorowanie domu, wspólne przygotowanie, rodzina w komplecie. Westchnąłem. Na początku owinęliśmy choinkę lampkami, które po zapaleniu świeciły na złoto. Następnie powiesiliśmy mnóstwo czerwonych, białych i złotych bombek na każdej gałązce. Na końcu obwinęliśmy choinkę czerwoną wstążką ze złotymi zakończeniami. Na sam czubek włożyłem aniołka. Spojrzałem na Zayna.
-Zapalamy? –spytałem podekscytowany.
-Poczekaj trochę. Skończymy cały dom i wtedy. –złożył pocałunek na moim czole.
Westchnąłem rozczarowany choć wiedziałem, że chłopak ma rację. Wyciągnąłem z kartonu gruby, zielony łańcuch, który wyglądał jak by był zrobiony z gałązek. Przeplatany był złotymi lampkami i wstążeczką taką samą jak na choince. Po chwili do domu weszli Louis i Eleanor.
-Jesteśmy! –krzyknął Louis.
Nie usłyszałem go, ponieważ właśnie znalazłem buteleczkę ze sztucznym śniegiem. Byłem bardzo ciekawy czy jeszcze działa więc podszedłem do Zayna i psiknąłem. Parsknąłem śmiechem. Na czarnych włosach chłopaka było mnóstwo białych kuleczek.
-No co ty robisz !  - wrzasnął.
Położyłem się na podłodze i zacząłem się śmiać. W tym czasie brunet zabrał mi butelkę i zaczął psikać po brzuchu. W tej właśnie sytuacji zastał nas Louis. Kiedy nas zobaczył parsknął śmiechem.
-Cześć dzieciaki. –pomachał wesoło.
Wystawiłem mu język i walnąłem Zayna w ramie. Jęknął cicho. Po chwili na dół zeszli Liam i Dan i we czwórkę zaczęli przygotowywać kolacje. Przyczepiłem łańcuch na obu końcach kominka, a po lewej stronie przyczepiłem jeszcze pięć małych czerwono-białych skarpetek na prezenty. Na środku kominka ustawiłem słodkiego renifera.
-Ładnie prawda? –odwróciłem się do Zayna.
-Ślicznie. –posłał mi buziaka.
Zaśmiałem się . Po obu stronach renifera postawiłem jeszcze dwie złote świeczki. Na obu parapetach ustawiliśmy ozdobny talerz, a na nim biało czerwone świeczki większe i mniejsze. Na oknach powiesiliśmy aniołki.
-No to chyba skończyliśmy salon. –potarłem ręce.
Zayn spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Chyba o czym zapomniałeś. –uniósł brew do góry.
-O czym? –spojrzałem na niego zdezorientowany.
Wtedy chłopak wyciągnął zza pleców jemiołę. Zaczerwieniłem się.
-Oh.. –westchnąłem.
Chłopak stanął na krześle i przyczepił ją do sufitu na środku salonu. Zeskoczył z krzesła. Podszedłem do niego.
-Wiesz, dobrze nam poszło. –uśmiechnąłem się.
Kiwnął głową.
-Stoimy pod jemiołą . –mruknął mi do ucha.
Spojrzałem na niego podekscytowany. Złożyłem na jego ustach czuły pocałunek, jednak szybko oderwałem się od niego bojąc się , że ktoś wejdzie do pokoju. Chłopak patrzył na mnie rozpromieniony. Moje serce biło coraz mocniej, a ja nie potrafiłem nic z tym zrobić. Podszedłem do choinki i włączyłem światełka do prądu. Choinka i kominek rozbłysły złotym światłem. <klik> Westchnąłem z zachwytu. Harry i Sam właśnie weszli do salonu tak jak Lou, El, Dan i Liam. Wszyscy stali oniemieli.
-Wow.. naprawdę super wam to wyszło. –wykrztusiła Sam.
Spojrzałem uradowany na Zayna.
-Noo.. chłopaki spisaliście się. Przez moment martwiłem się, że popełniłem błąd każąc wam ubierać choinkę, ale.. Wow.. –powiedział Liam.
-Dzięki ! –krzyknąłem uradowany.
Eleanor i Lou nakryli do dużego stołu, a Zayn na środku postawił piękny świąteczny stroik. Kiedy reszta nakrywała do stołu ja i mulat dokończyliśmy dekorować pozostałe pokoje. Czułem się cudownie. Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak dzisiaj. To cudowne uczucie. Uśmiech ani na moment nie znikał z mojej twarzy. Po chwili zeszliśmy na dół, a wszyscy właśnie siadali do stołu. Po jednej stronie stołu od prawej strony siedzieli Liam, Dan, Louis i Eleanor, a po drugiej także od prawej Harry, Sam, ja i Zayn. Dziwnym trafem siedziałem naprzeciw LouLou. Uśmiechnąłem się do niego szeroko.
-Naprawdę wszyscy się spisaliście świetnie. –westchnęła Dan z zachwytem.
Uśmiechnąłem się do niej. Wszyscy po kolei zaczęli nakładać na talerz jedzenie. Przy stole toczyły się luźne pogawędki, co chwilę śmialiśmy się i żartowaliśmy, już nawet nie denerwowałem się obecnością El. Wiem, że Lou jest z nią szczęśliwy i to mnie cieszy. Odwróciłem się w stronę Zayna. Wpatrywał się we mnie  z uśmiechem. Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
-Danielle. Muszę Ci powiedzieć, że naprawdę świetnie gotujesz. –westchnąłem klepiąc się po brzuchu.
Harry parsknął śmiechem. Spojrzałem na niego mrużąc oczy.
-Dziękuje Nialler. –posłała mi buziaka, a ja udałem że go łapie i przytulam do serca.
Wszyscy patrzyli na mnie z rozbawieniem. Kiedy zjedliśmy każdy wyniósł swój talerz i włożył go do zmywarki. Po 20 minutach salon lśnił. Louis z Eleanor usiedli w fotelu, Dan, Liam, Harry i Sam na kanapie, a Zayn w tym samym fotelu co wcześniej. Zapaliłem wszystkie świece w salonie i zgasiłem światło. Było cudownie. Choinka pięknie pachniała, świece i światełka dodawały świątecznej atmosfery, a za oknem padał śnieg. Westchnąłem z zadowoleniem.
-Zaczekajcie chwilę okey? –spojrzałem na zgromadzonych, którzy kiwnęli głowami.
Pobiegłem szybko do naszej sypialni i chwyciłem gitarę. Wróciłem do salonu z szerokim uśmiechem. Usiadłem na podłodze opierając się plecami o nogi Zayna.
-Jesteście cudowni.. –westchnęła Sam z zachwytem patrząc na każdego po kolei.
Parsknąłem śmiechem. Ułożyłem wygodnie gitarę i już po chwili zacząłem grać. Wszyscy wpatrywali się we mnie , lub w padający za oknem śnieg. Atmosfera była niesamowita. Kocham tych ludzi.. moi przyjaciele. Uśmiechnąłem się lekko. Po chwili tuż nad głową usłyszałem delikatny głos Zayna. Śpiewał cicho do melodii jaką grałem, po chwili do niego dołączył się Harry, następnie Louis i Liam. Spojrzałem zachęcająco na dziewczyny, które już po chwili śpiewały razem z nami. Spojrzałem na uśmiechnięte twarze moich przyjaciół. Już dawno nie bawiliśmy  się tak świetnie w swoim towarzystwie. Nawet Eleanor wyglądała na szczęśliwą. Właśnie skończyłem grać ostatnią piosenkę. Odłożyłem gitarę na bok i wtedy Sam zaczęła mi bić brawo a razem z nią cała reszta. Odwróciłem wzrok zawstydzony.
-Cudownie grasz ! –krzyknęła uradowana.
-Dziękuje –uśmiechnąłem się promiennie.
-Co powiecie na deser? –spytała Danielle.
Wszyscy przytaknęli uradowani. Wstałem i skierowałem się w stronę kominka. Włożyłem kilka kawałków drewna i podpaliłem. Już po chwili po salonie rozniosło się przyjemne ciepło. Westchnąłem. Te święta są naprawdę cudowne. Ciekawe co robi jego rodzina? Czy myślą o nim? Co u Victorii? Poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłem głową i dostrzegłem Louisa. Uśmiechnąłem się delikatnie.
-Wszystko w porządku? Jesteś smutny. –powiedział cicho.
-Wszystko dobrze po prostu tęsknie za rodziną . –spuściłem wzrok.
-Może powinieneś ich odwiedzić.
-Wiesz dobrze, że ojciec nie chce mnie znać. –westchnąłem .
Odwróciłem się i wszedłem do kuchni. Przy wyspie stała Danielle i kroiła ciasto.
-Pomóc Ci? –uśmiechnąłem się.
-Jasne. –kiwnęła głową.
Wyciągnąłem 8 małych talerzyków i tyle samo łyżeczek. Zaniosłem wszystko do salonu i postawiłem na małym stoliczku. Wróciłem do kuchni i usiadłem przy wyspie przyglądając się jak Dan kroi ciasto.
-Dlaczego jesteś smutny? –przerwała milczenie spoglądając na mnie.
-Ja? Nie jestem smutny.
Wziąłem z talerza kawałek ciasta za co dostałem po rękach.
-To bolało! –zaśmiałem się.
Dziewczyna pogroziła mi tylko palcem. Wsadziłem kawałek ciasta do ust i przeżuwałem powoli.
-Wiesz Niall możesz mi ufać. Jak będziesz chciał pogadać to zawsze możesz do mnie przyjść. –założyła kosmyk włosów za ucho.
Kiwnąłem głową.
-Wiem Dan. Jesteś dobrą przyjaciółką.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Wsadziła pustą blaszkę do zlewu a talerz pełny ciasta zaniosła do salonu. Również ruszyłem w tamtym kierunku. Oparłem się o futrynę drzwi i uśmiechnąłem się lekko. Danielle i Liam usiedli na małej kanapie przy kominku i przytulając się rozmawiali o czymś. Harry i Sam siedzieli w fotelach naprzeciw siebie i przekomarzali się co chwila wybuchając śmiechem. Na kanapie naprzeciw telewizora leżał Louis i Eleanor, którzy co chwilę obdarowywali się krótkimi pocałunkami. Wszyscy tu mieli kogoś z kim mogli zawsze porozmawiać, przytulić się. Są po prostu dla kogoś ważni. Kochają i są kochani. Poczułem ogromny smutek. Dlaczego nie mogę im powiedzieć? Przecież to moi przyjaciele. Na pewno zrozumieją. Potarłem czoło dłonią. Rozejrzałem się. W fotelu przy oknie siedział Zayn. Wpatrywał się we mnie nieobecnym wzrokiem. Był zamyślony. Westchnąłem. Jestem pewny, że kocham Zayna. Ale co z Lou? Spojrzałem na niego. Muszę z nim porozmawiać. Teraz.
-Louis?- spojrzałem na niego.
Uniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco.
-Możemy porozmawiać?
-Jasne. –złożył pocałunek na ustach El po czym wstał.
Ruszyłem do mojej sypialni czując za sobą obecność Louisa. Kiedy byliśmy w środku zamknąłem za nim drzwi.
-Czujesz coś do Zayna prawda? –Louis spojrzał na mnie.
Przystanąłem zaskoczony.
-Skąd to wiesz?
-To widać Niall. Widać jak na siebie patrzycie, pasujecie do siebie idealnie. –westchnął.
Spuściłem wzrok. Bawiłem się nerwowo palcami.
-Nie jesteś zły? – wykrztusiłem po chwili.
-Nie Niall. Chcę żebyś był szczęśliwy. –uśmiechnął się do mnie.
Spojrzałem na niego z niedowierzeniem. Podszedłem do niego i przytuliłem mocno do siebie.
-Jesteś najlepszym przyjacielem wiesz?
-Wiem Niall. –uśmiechnął się.
Spojrzałem na niego. Nie takiej reakcji się spodziewałem. Myślałem, że będzie zły. Jednak zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Opuściliśmy sypialnie i ruszyliśmy do salonu. Dostrzegłem Zayna , który przyrządzał kawę w kuchni. Ruszyłem w tamtym kierunku.
-Zayn?- stanąłem obok niego.
-Tak?
-Powiedzmy im.
Chłopak z wrażenia przelał wodę w kubku. Spojrzał na mnie z niedowierzeniem.
-Ale.. jesteś tego pewny? Naprawdę chcesz im powiedzieć? –patrzył na mnie podekscytowany.
-Tak chcę im powiedzieć , że .. że jesteśmy parą. –zająknąłem się spuszczając wzrok.
Brunet złapał mnie za dłoń i zmusił bym spojrzał mu w oczy.
-Kocham Cię. –powiedział poważnie.
Poczułem jak moje serce przyśpiesza. Zrobiło mi się gorąco. Chciałem go pocałować, lecz to nie jest jeszcze dobry moment. Chwyciłem go za dłoń i poprowadziłem do salonu. Wszyscy znowu siedzieli na swoich miejscach. Przygryzłem wargę. Zrobiło mi się zimno. Moje ciało trzęsło się ze zdenerwowania.
-Posłuchajcie. Chcę wam coś powiedzieć. –powiedział Zayn.
Utkwiłem wzrok w płomieniach ognia. Zayn wiedział , że ja nie będę miał na tyle odwagi by to powiedzieć. Czułem jak wszystkie spojrzenia utkwione są w naszej dwójce. Spojrzałem na Louisa. Uśmiechał się promiennie. Odwzajemniłem lekko uśmiech.
-Chciałem wam powiedzieć, że ja.., że my. Oh.. po prostu ja i Niall jesteśmy razem. –wypalił.
Przymknąłem powieki. W salonie zapanowała kompletna cisza. Bałem się. Cholernie się bałem, jednak po chwili usłyszałem głosy. Każdy coś mówił jednak nie mogłem zrozumieć co. Po chwili poczułem jak ktoś mnie przytula.
-Gratuluje Niall! –przytuliła mnie mocno Sam.
Spojrzałem na Zayna z niedowierzeniem. Zaakceptowali nas? Tak po prostu? Uśmiechnąłem się szeroko i wtuliłem w dziewczynę.
-Dzięki Sam. –ucałowałem ją w policzek.
-Gratuluje. –usłyszałem anielski głos.
Odwróciłem głowę w lewo i zobaczyłem Louisa. Patrzył na mnie szeroko się uśmiechając. Podszedł do mnie i przytulił mocno. Wtuliłem się w zagłębienie jego szyi.
-Kocham Cię. –szepnąłem.
-Kocham Cię. –ucałował mnie w czoło.
Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się. Dobrze mieć takich przyjaciół. Każdy podchodził do nas przytulał i mówił parę słów jedynie Eleanor stała z boku i patrzyła na nas z obrzydzeniem. Poczułem napływającą irytację jednak nie powiedziałem ani słowa. Odwróciłem się w stronę bruneta i złożyłem na jego wargach delikatny pocałunek. Salon wypełnił się głośnymi piskami i śmiechem. Wtuliłem się w Zayna. To był naprawdę wspaniały dzień. Spędziłem go z kochającymi przyjaciółmi w cudownej atmosferze. Siedziałem na kolanach Zayna i co chwila składałem na jego ustach słodkie pocałunki.
-Wiesz Zayn? –spojrzałem mu w oczy.
Spojrzał na mnie pytająco. Uśmiechnąłem się szeroko.
-Kocham Cię. –wyszeptałem mu do ucha.
Chłopak uśmiechnął się promiennie. Chwycił moją twarz w swoje dłonie i pocałował czule, odwzajemniałem każdy pocałunek uśmiechając się. Wszystko jest w końcu tak jak być powinno.

niedziela, 14 października 2012

Rozdział Dwunasty.


Minął już tydzień od przyjazdu Louisa. Podniosłem głowe do góry i uśmiechnąłem się. Chłopak wkładał do walizki kolejne ubrania, które wcześniej starannie poskładał. Wszystko było ułożone perfekcyjnie. Spojrzałem na swoją walizkę. Powrzucałem do niej wszystko po kolei nie zaprzątając sobie głowy składaniem ubrań. Już dawno zakończyłem pakowanie. Przyglądałem się brunetowi jak ze starannością wkładał swoje ubrania. Po chwili uniósł wzrok i posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech. Moje serce od razu przyśpieszyło.
-LouLou.. nie chcę wracać do domu. –położyłem się na łóżku.
Podłożyłem dłonie pod głowę. Westchnąłem ciężko przymykając powieki. Po chwili poczułem jak miejsce obok mnie zapada się. Otworzyłem nieśpiesznie powieki i uśmiechnąłem się. Tuż nad głową dostrzegłem niebieskie tęczówki Louisa. Wpatrywał się we mnie przygryzając co chwilę wargę.
-Ja też nie chcę wracać Niall . –mruknął
Zaśmiałem się. Chłopak nachylił się nade mną i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Westchnąłem cicho z rozkoszy. Usta Louisa były takie delikatne. Odwzajemniłem pocałunek wplatając jedną dłoń w jego włosy. Przyciągnąłem bliżej siebie. Wpijałem się coraz zachłanniej w usta bruneta. Nie panowałem nad sobą. Potrzebowałem go. Mój oddech zdecydowanie przyśpieszył. Serce waliło jak oszalałe. Cholera. Co ten chłopak ze mną robił.? Po chwili oderwał się ode mnie oddychając ciężko.
-Doprowadzasz mnie do szaleństwa..- wyszeptał mi do ucha.
Zadrżałem. Chciałem ponownie pocałować chłopaka, lecz ten tylko pocałował mnie w czubek głowy.
-Musimy się zbierać kocie. –podniósł się.
Jęknąłem cicho. Podniosłem się do pozycji siedzącej i rozejrzałem. Przeszedłem się po apartamencie rozglądając się czy niczego nie zapomniałem. W końcu wziąłem swoją walizkę i czekając na Louisa wyszedłem na korytarz. Kiedy chłopak pojawił się obok mnie zamknąłem drzwi i ruszyliśmy do windy. Zjechaliśmy do recepcji gdzie oddałem kartę i zapłaciłem za pobyt. Zapakowaliśmy bagaże do taksówki i ruszyliśmy na lotnisko. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już w wygodnych fotelach i czekaliśmy na start. Spojrzałem na Tomlinsona. Siedział wpatrzony w małe okienko. Chciałem złożyć pocałunek na jego ustach jednak on odsunął się. Spojrzałem na niego pytająco.
-Niall nikt nie może się o nas dowiedzieć rozumiesz? –spojrzał na mnie.
Przygryzłem wargę i wbiłem wzrok w siedzenie przede mną. Po powrocie do Londynu nic już nie będzie takie jak teraz. Nie będę mógł tak po prostu pocałować Louisa. Będziemy musieli się ukrywać. Czy dam rade? Czy to wszystko ma sens? Nie wiadomo. Czas pokaże czy jesteśmy sobie przeznaczeni. Z moich rozmyślań wybudził mnie głos chłopaka. Spojrzałem na niego pytająco.
-Zapomniałem Ci powiedzieć. Simon kupił nam jedno wspólne mieszkanie.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Jak to nam?
-Całemu zespołowi. Mamy mieszkać razem. –wpatrywał się we mnie.
-Ekstra. –warknąłem.
Wsadziłem słuchawki do uszy i zamknąłem powieki. Nie chciałem rozmawiać z Louisem. Nie dosyć że nie będziemy mogli okazywać sobie czułości to będziemy musieli oszukiwać resztę chłopaków. Cudownie. Po kilku godzinach siedzieliśmy już w taksówce która wiozła nas do nowego domu. Byłem cholernie zestresowany. Nie wiedziałem co mnie spotka po zobaczeniu chłopaków. Zapłaciłem za kurs po czym chwyciłem swój bagaż i wszedłem do apartamentowca. Po kilku minutach dołączył do mnie Louis. Wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro. Wziąłem głęboki oddech po czym nacisnąłem klamkę. Postawiłem walizkę przy ścianie, ściągnąłem buty i kopnąłem je pod ścianę. Poczułem jak dłoń Louisa zaciska się na moim ramieniu. Spojrzałem tylko na niego. Po chwili usłyszałem głosy chłopaków więc postanowiłem iść w tamtym kierunku. Po chwili znalazłem się w ogromnym salonie. Pierwszy zobaczył mnie Liam.
-Niall! –wrzasnął  rzucając się na mnie.
Przytuliłem chłopaka do siebie śmiejąc się głośno.
-Cześć Liam – wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
-Ładnie nas tak opuszczać bez pożegnania? –wbił we mnie swój wzrok.
Wywróciłem oczami.
-Przepraszam tatusiu . –wystawiłem mu język.
Pokręcił głową rozbawiony i ustąpił miejsce Harremu. Przytulił mnie do siebie wyszczerzając zęby w uśmiechu.
-Wiesz jak nam Ciebie brakowało? Chociaż zaoszczędziliśmy trochę na jedzeniu. –parsknął śmiechem.
Zaśmiałem się cicho.
-Bardzo śmieszne Haroldzie.- uniosłem brew do góry.
-Nie nazywaj mnie Haroldem ! –pisnął.
Wybuchnąłem śmiechem widząc jego obrażoną twarz. Po chwili dostrzegłem obok loczka Zayna. Spoglądał na mnie niepewnie. Uśmiechnąłem się do niego zachęcająco.
-Cześć Zayn –przywitałem się wesoło.
Chłopak nie odpowiedział. Uśmiechnął się szeroko i przytulił mocno do siebie. Poczułem delikatny zapach perfum szatyna. Zaśmiałem się.
-Aż tak za mną tęskniłeś? –próbowałem się wyswobodzić z jego uścisku.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. –mruknął mi do ucha.
Spojrzałem na niego posyłając delikatny uśmiech. Po chwili obok mnie pojawił się Louis. Chłopcy kolejno przywitali się z nim. Położyłem się na kanapie i odetchnąłem. Myślałem , że będzie gorzej, lecz naprawdę tęskniłem za chłopakami. Po chwili wszyscy usiedli.
-Dobra to teraz czas podzielić się pokojami. –zaczął Liam.
Usiadłem na kanapie robiąc miejsce Harremu i Zaynowi. Naprzeciwko mnie w fotelu siedział Louis, który wpatrywał się we mnie , w drugim fotelu zaś siedział Liam. Wszyscy pokiwaliśmy głowami patrząc wyczekująco na Liama.
-No więc.. Myślę , że Louis powinien dostać osobny pokój ze względu na Eleanor. – Liam rzucił spojrzenie Louisowi.
Po usłyszeniu tych słów coś zakuło mnie w sercu. No tak.. zapomniałem na moment o Elce.. Spuściłem wzrok. Nie chciałem patrzeć na chłopaka.
-Ale Liam to nie jest żaden problem.. nie muszę mieć pokoju osobno. –próbował protestować Louis.
Liam jednak udawał, że nie słyszał słów chłopaka. Spojrzał na mnie.
-Zostały jeszcze dwa pokoje. Niall z kim byś chciał zamieszkać? –wszyscy spojrzeli na mnie.
Poczułem się nieswojo. Czułem na sobie przeszywające spojrzenie Louisa. Poprawiłem się.
-Mi to jest bez różnicy. Sami zadecydujcie. –posłałem chłopakom uśmiech.
-Ja chcę mieć pokój z Liamem ! –wrzasnął w pewnym momencie Harry.
Spojrzałem na niego rozbawiony.
-A więc postanowione. Louis sam. Liam z Harrym a Niall ze mną – powiedział Zayn.
Spojrzałem na szatyna. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi brązowymi oczami. Posłałem mu delikatny uśmiech.
-No więc idę się rozpakować. –mruknąłem.
Wstałem nieśpiesznie i poszedłem po swoje bagaże. Po chwili obok mnie pojawił się Zayn.
-Zaprowadzę Cię do naszego pokoju. –chwycił mój bagaż i ruszył pierwszy.
-Nie musisz mi nosić rzeczy. –uśmiechnąłem się.
Pokręcił tylko głową z rozbawieniem. Weszliśmy do niewielkiego korytarze i weszliśmy do pierwszych drzwi po lewej stronie. Pokój był w szaro-bordowy. Przy jednej ze ścian była ogromna szafa. Jedno łóżko stało przy ścianie a drugie pod oknem. Na środku stał niewielki stolik i dwa fotele. Na ścianie wisiała plazma, a w koncie stało biurko. Pokój był duży i naprawdę dość ładny.
-Na którym łóżku chcesz spać? –Zayn odwrócił się w moją  stronę.
-Pod ścianą może być. –uśmiechnąłem się . Pokiwał głową i usiadł na łóżku.
-Już wcześniej zrobiłem Ci miejsce w szafie. –położył się.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Skąd wiedziałeś, że będziemy mieć pokój razem?
Wzruszył tylko ramionami. Uparcie patrzył w jeden punkt na ścianie. Wiedziałem , że nie doczekam się odpowiedzi. Westchnąłem i zabrałem się za rozpakowywanie. Ułożyłem wszystkie ubrania w szafie, gitarę postawiłem przy łóżku, a na szafce poustawiałem parę drobiazgów. Usiadłem zmęczony na łóżku. Potarłem dłonią czoło. Mój wzrok mimowolnie powędrował w stronę łóżka chłopaka. Miał zamknięte oczy, chyba zasnął. Podszedłem do łóżka. Przez uchylone okno wpadło zimne powietrze, chłopak zadrżał, lecz nie otworzył oczu. Podszedłem do okna, zamykając je dokładnie. Chwyciłem koc i przykryłem szatyna dokładnie. Kiedy się odwróciłem, chwycił mnie nagle za nadgarstek i odwracając mnie w swoją stronę przyciągnął do siebie. Oparłem się wolną ręką, aby się nie przewrócić. Czułem na swoim policzku oddech chłopaka. Wpatrywał się we mnie w napięciu. Przełknąłem nerwowo ślinę. Nie mogłem oderwać wzroku od pięknych brązowych oczu mulata. Mój oddech przyśpieszył.
-Naprawdę za Tobą tęskniłem . –powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.
-Zayn proszę Cię puść mnie. –powiedziałem błagalnie.
Przymknąłem powieki i policzyłem do dziesięciu aby uspokoić swój oddech. Chłopak po chwili zwolnił uścisk. Wyprostowałem się pośpiesznie. Chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz ja pośpiesznie wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do salonu jednak zastałem tam tylko Harrego.
-Gdzie jest Louis? –spytałem.
-U siebie w pokoju. Ostatnie drzwi po prawej. –powiedział nie odrywając wzroku od telefonu.
Pokręciłem głową i skierowałem się w tamtym kierunku. Zapukałem delikatnie do drzwi, jednak odpowiedziała mi cisza. Nacisnąłem klamkę i otworzyłem lekko drzwi. Louis spadł zwinięty w kłębek. Uśmiechnąłem się delikatnie. Zamknąłem drzwi i na palcach podszedłem do jego łóżka. Usiadłem koło niego i złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek.
-Tak Cię kocham LouLou .. –westchnąłem.
Odgarnąłem jego włosy. Wpatrywałem się przez chwilę w jego spokojną twarz. Uśmiechnął się przez sen. Pogładziłem go po dłoni po czym opuściłem pokój. Wróciłem do salonu jednak nikogo już tam nie było. Sprawdziłem pozostałe pomieszczenia lecz nigdzie nie mogłem znaleźć Liama i Harrego. Pewnie gdzieś wyszli. Usiadłem wygodnie na kanapie i włączyłem telewizor. Przełączałem kanały nie mogąc się na nic zdecydować kiedy usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Do salonu wparowała Eleanor.
-Louis! –pisnęła rozglądając się.
Wstałem pośpiesznie wyłączając telewizor.
-Możesz się tak nie drzeć?! –warknąłem.
Spojrzała na mnie oburzona.
-Gdzie jest mój chłopak? –zmierzyła mnie wzrokiem.
-Śpi. –podszedłem do niej.
-Chcę go zobaczyć ! –wrzasnęła.
Zrobiła parę kroków w stronę pokoju Louisa, lecz ja zagrodziłem jej drogę.
-Nie możesz dać mu odpocząć? –skrzyżowałem ręce na piersi.
-Niby od czego ma odpoczywać? –prychnęła poprawiając swoje długie włosy.
-Może na przykład od Ciebie. –posłałem jej wredny uśmiech.
-Słuchaj Horan! –wrzasnęła.
Nie zdążyła jednak już nic powiedzieć, ponieważ tuż za mną stanął zaspany Louis. Spojrzał na mnie uśmiechnięty.
-Niall? Co to za krzyki? –ziewnął.
-Twoja dziewczyna postanowiła Cię obudzić. –syknąłem.
-Loooouis! –pisnęła rzucając się na zdezorientowanego chłopaka.
Zacisnąłem pięści. Miałem ochotę ją rozszarpać. Chłopak posłała mi przepraszające spojrzenie jednak ja szybko odwróciłem wzrok , kiedy zobaczyłem jak dziewczyna wpija się w jego usta. Nie mogłem na to patrzeć. Wróciłem wściekły do salonu i chodziłem w tą i z powrotem . Westchnąłem ciężko. Będę musiał się przyzwyczaić do tego iż muszę się Louisem dzielić z tą .. Ugh. Nie dam rady znosić jej widoku. Wszedłem do kuchni. Usiadłem przy wyspie i chwyciłem jabłko w dłoń. Bawiłem się nim przez chwilę. Po chwili do salonu weszła szczęśliwa Eleanor z Louisem. Usiedli razem na kanapie i oglądali jakiś film. Elka co chwilę wtulała się w niego i całowała. Wgryzłem się w jabłko i powoli przeżuwałem. Po chwili Louis uniósł wzrok i spojrzał na mnie przepraszająco. Prychnąłem tylko. Wyrzuciłem resztki do śmietnika i wróciłem do pokoju. Zayna tam nie było. Chwyciłem swoją gitarę i siadając na łóżku zacząłem grać i nucić coś cicho. Po kilkunastu minutach dostrzegłem jak szatyn wchodzi do pokoju i siada obok mnie. Wpatruje się we mnie od dłuższego czasu. W końcu nie wytrzymuje. Odkładam gitarę i odwracam się w jego stronę. I wtedy stało się. Chwycił szybko i zdecydowanie moją twarz w swoje ręce i wpił się w moje wargi. Początkowo chciałem protestować, jednak kiedy przypomniałem sobie Louisa i Eleanor.. Oh.. po za tym on tak cudownie całuje. Już po chwili nasze języki toczyły walkę między sobą. Zayn chciał położyć mnie na łóżku jednak zaprotestowałem. Oderwałem się od niego wciągając powietrze. Przeczesałem dłonią włosy i próbowałem uspokoić oddech. Po kilku minutach uniosłem głowę do góry. Chłopak wpatrywał się we mnie z uśmiechem na twarzy. W jego oczach tańczyły iskierki radości.
-Zayn ja .. –nie zdążyłem skończyć.
Chwycił mnie za dłoń zaglądając w oczy.
-Proszę nic nie mów. –powiedział cicho.
-Ale ..
Nie zdążyłem dokończyć. Chłopak ponownie wpił się w moje usta, lecz teraz było inaczej. Całował mnie delikatnie, włożył w ten pocałunek wszystkie swoje uczucia. Nie potrafiłem tego przerwać. To było silniejsze ode mnie. Jęknąłem cicho kiedy oderwał się ode mnie. Wziąłem głęboki wdech chcąc uspokoić oddech. Kiedy mniej więcej doszedłem do siebie, wstałem nieśpiesznie.
-Idę do kuchni.
Wyszedłem z pokoju jednak najpierw skierowałem się do łazienki. Przepłukałem twarz zimną wodą. Czy ja właśnie zdradziłem Louisa z Zaynem? To jest chore. Pokręciłem głową. To wszystko jest jednym wielkim cyrkiem. Wytarłem twarz i wyszedłem z pomieszczenia. Wszedłem do salonu i co zobaczyłem? Na kanapie leżał Louis a na nim Elka. Całowała go z taką zachłannością, jak by chciała go połknąć. Spuszczając głowę w dół szybko ruszyłem do kuchni. Pod moimi powiekami czułem łzy. To tak cholernie boli.. Nie potrafię spokojnie patrzeć na to jak obdarowują się czułościami .. Policzyłem w myślach do dziesięciu chcąc w ten sposób uspokoić się. Napiłem się wody po czym opuściłem kuchnię specjalnie trzaskając drzwiami. Odskoczyli od siebie jak oparzeni. Spojrzałem na nich złośliwie się uśmiechając.
-Przepraszam , nie chciałem wam przeszkodzić. –warknąłem.
Eleanor wstała poprawiając swoją zbyt krótką spódniczkę. Spojrzała na mnie wściekła.
-Wiesz co Niall? Powinieneś znaleźć sobie dziewczynę. –zmierzyła mnie wzrokiem.
-Niby czemu? –spytałem zdezorientowany.
-Może ona nauczyłaby Cię że nie przeszkadza się innym –syknęła.
Kiedy usłyszałem te słowa zagotowała się we mnie.
-Za to Ty chyba nie jesteś zbyt dobrą dziewczyną. –uśmiechnąłem się wrednie.
-Dlaczego tak sądzisz? –uniosła brew do góry.
-Gdybyś była dobra twój chłopak nie szukałby pocieszenia u innych. –wysyczałem.
Nie chciałem tego powiedzieć. Samo tak wyszło. Zdenerwowała mnie i .. Oh naprawdę nie chciałem. Spojrzałem na bruneta, który patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Zrobiło mi się strasznie głupio. Wiedziałem, że przesadziłem.
-O czym ty mówisz?! –wrzasnęła.
Spuściłem głowę chcąc ukryć łzy.
-Nie ważne Eleanor.. nie ważne. –wyszeptałem.
Skierowałem się pośpiesznie do hollu gdzie szybko założyłem buty i chwyciłem jakąś bluzę. Założyłem ją na siebie i czym prędzej opuściłem budynek. Nałożyłem na głowę kaptur a dłonie schowałem głęboko w kieszenie. Czy ja naprawdę muszę być taki beznadziejny? Nie mogę chociaż raz się powstrzymać przed powiedzeniem czegoś głupiego? Wszystko muszę spieprzyć? Kopnąłem ze złością śmietnik, który z hukiem potoczył się w dół ulicy. Nawet nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nie miałem do kogo pójść.. Nie mogłem pójść do Rose. Westchnąłem cicho. Chodziłem bez celu pustymi ulicami Londynu. Po kilku godzinach postanowiłem wrócić do domu. Spojrzałem na zegarek. Było już po północy. Chłopcy na pewną już śpią. Stanąłem przez apartamentem i zadzierając głowę do góry spojrzałem na nasze okna. Wszędzie było ciemno. Dobrze , że mam swoje klucze. Wjechałem windą na górę i starając się zachować ciszę otworzyłem drzwi. Kopnąłem buty pod ścianę a bluzę odwiesiłem na wieszak. Wszedłem do salonu i wtedy zapaliła się niewielka lampka. W fotelu siedział Louis, który wpatrywał się we mnie ze smutkiem. Przystanąłem na moment przygryzając wargę. Spuściłem głowę zażenowany swoim wcześniejszym zachowaniem .
-Louis ja.. przepraszam. –westchnąłem.
Chłopak nie odpowiedział. Po prostu podszedł o przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłem się w niego kurczowo trzymając się jego bluzy.
-No już .. spokojnie . –gładził mnie po plecach.
-To już się nie powtórzy.. Obiecuję. –wyjąkałem.
-Rozumiem. Ale musisz się postarać Niall. Nie możesz tak reagować. –pocałował mnie w czubek głowy.
-Wiem , wiem .. –westchnąłem.
-Chociaż to słodkiego, że jesteś o mnie zazdrosny . –zaśmiał się cicho.
Uniosłem wzrok i spojrzałem na niego oburzony.
-Tak. Masz rację. Jestem pieprzonym zazdrośnikiem ale .. ale to dlatego, że tyle dla mnie znaczysz.. –spuściłem wzrok zawstydzony.
Louis uniósł moją twarz do góry i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
-Tylko Ciebie kocham i nikt nigdy tego nie zmieni mój mały słodki Irlandczyku. –wymruczał mi do ucha. 


___
No i powstało mi takie o coś beznadziejne no ale musiałam coś w końcu dodać. Musiałam się jakoś wyżyć no i ten tego :D Hyhy. Powiedzmy , że u mnie wszystko jest dobrze i mam nadzieję że tak będzie chociaż przez chwilę bo jak nie to się zabije :D No mam nadzieję, że jednak rozdział wam się spodoba i chociaż kilka komentarzy się pojawi. Kocham was moje mróweczki <33 :D

<3

sobota, 13 października 2012

Pytanie ;)

Heej ;)
Chciałabym się spytać czy chcecie abym dodała jutro nowy rozdział? Napisałam nawet długi i tak się zastanawiam czy w ogóle chcecie to jeszcze czytać. ;) Więc jak? Dodawać czy nie kochane moje dziubki?<3

sobota, 15 września 2012

Przepraszam.

Przepraszam Was moje kochane, lecz jestem zmuszona zawiesić tego bloga. Pierwszym powodem jest szkoła. Zaczęłam pierwszą klasę technikum hotelarskiego, więc mam co raz więcej nauki, i naprawdę nie mam kiedy pisać. Drugim powodem jest to, że w moim życiu znowu wszystko się wali . Wszystko było dobrze do czwartku. Później wszystko zaczęło się sypać. Powinnam być przyzwyczajona, lecz za każdym razem boli co raz bardziej .. Przepraszam Was bardzo. Postaram się coś napisać, lecz na razie muszę was opuścić. Nie wiem na ile. na miesiąc, dwa. Zobaczę. Jeśli tylko zacznie się układać, na pewno coś dodam . Przepraszam i Kocham Was całym sercem! <3

czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział Jedenasty.


Rzuciłem walizkę niedbale pod szafę i z głośnym westchnięciem rzuciłem się na łóżko. Czy dobrze postąpiłem wyjeżdżając bez uprzedzenia? Nie wiem. Ale jestem już znany z ucieczek. Jestem jebanym tchórzem. Przetarłem oczy dłonią, po czym nieśpiesznie wyciągnąłem spodenki do kąpania. Przebrałem je i wziąłem ręcznik, zamknąłem apartament na klucz i zjechałem windą na dół. Przez taras wyszedłem do ogromnego ogrodu gdzie mieścił się basen i niewielki bar. Rzuciłem ręcznik na pobliskim leżaku już przymierzałem się do skoku do wody kiedy usłyszałem piskliwy głos. Skrzywiłem się.
-Niaaaall?! – dziewczyna chwyciła mnie za ramię.
Na moich ustach pojawił się wymuszony uśmiech.
-Cześć Demi. Co ty tu robisz?
Posłała mi uśmiech.
-Wybrałam się na krótkie wakacje. A gdzie reszta chłopaków? –rozejrzała się.
-Jestem tu sam. –westchnąłem.
Dziewczyna rozpromieniła się.
-Serio? To może spędzimy ten czas razem? –puściła mi oko.
Przyjrzałem się dziewczynie zdumiony. Nie utrzymywałem z nią kontaktu, rzadko kiedy się widywaliśmy a ona proponuje mi wspólne spędzanie czasu. Już otwierałem usta , żeby coś powiedzieć, kiedy ktoś zawołał Demetrie. Odwróciła się w danym kierunku a ja korzystając z okazji wskoczyłem do wody. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Po kilkunastu minutach pływania, wyszedłem z wody. Wytarłem się niedbale ręcznikiem po czym ułożyłem się na leżaku. Przymknąłem powieki, wystawiając twarz do słońca. Może chociaż trochę się opale. Parsknąłem śmiechem. Po chwili moje powieki zaczęły robić się strasznie ciężkie. Byłem wykończony po podróży, więc już po chwili byłem pogrążony we śnie.


Z trudem otworzyłem zaspane oczy. Przetarłem je dłonią i podniosłem się do pozycji siedzącej. Rozejrzałem się dookoła. Na basenie nie było już prawie nikogo, więc i ja postanowiłem wrócić do siebie. Pozbierałem swoje rzeczy i wszedłem do hotelu. Wysiadłem z windy na 16 piętrze i skierowałem się do drzwi 169. Rzuciłem ręcznik na fotel i podszedłem do stolika. Nalałem zimnej wody do szklanki, po czym wypiłem ją duszkiem. Kiedy zobaczyłem swoje odbicie w lustrze zakląłem głośno. Moja twarz, ramiona, ręce, brzuch i nogi były całe czerwone. Tak to jest jak się nie używa olejku. Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy ruszyłem do łazienki. Wszedłem pod prysznic i odkręciłem zimną wodę tak aby ochłodzić rozgrzane ciało. Podczas mycia co chwilę z moich ust padało jakieś nieprzyzwoite słowo. Po skończeniu tortur owinąłem się ręcznikiem i wyszedłem z łazienki. Ubrałem na siebie szare dresy i niebieską koszulkę, ówcześnie smarując ciało balsamem. Usiadłem w fotelu i włączyłem telewizor, oglądałem jakąś nudną telenowele kiedy do pokoju przynieśli mi kolację. Dopiero kiedy spojrzałem na jedzenie poczułem jak cholernie byłem głodny. Po skończonej kolacji ułożyłem się na łóżku i już po chwili byłem w krainie Morfeusza..

Kolejne dni mijały tak samo. Rano wychodziłem na basen, później obiad, wieczorem spacer po okolicy i powrót do hotelu. Ah zapomniał bym , do codzienności należało jeszcze unikanie Demetrii Lovato. Tego dnia jednak nie miałem ochoty na nic. Od rana nie ruszałem się ze swojego pokoju, obiad leżał nietknięty na stole, a ja siedziałem na parapecie i tępo wpatrywałem się w widok za oknem. Co raz bardziej tęskniłem za moim aniołem. Codziennie co raz bardziej czułem pustkę. Tak bardzo chciałbym mieć go teraz tu, przy sobie. Chciałbym móc budzić się i zasypiać w jego ramionach. Czuć jego obecność, bliskość. Ale ja to wszystko spieprzyłem. Uciekłem. Bałem się konfrontacji z przyjaciółmi. Bałem się Rose. Wszystkiego się boję. Gdyby moi rodzice dowiedzieli się , że jestem gejem.. Już nigdy by się do mnie nie odezwali. Wyrzekli by się  mnie. To tak bardzo boli. Mój wzrok mimowolnie powędrował w stronę iPhona. Był wyłączony odkąd wyjeżdżałem z Londynu. Podszedłem do niego nieśpiesznie. Chwyciłem w dłoń i delikatnie obracałem w dłoni. Usiadłem z powrotem na parapecie i zastanawiałem się czy go włączyć. Po chwili namysłu wcisnąłem jednak odpowiedni przycisk . Kiedy telefon gotowy był już do użytku moja skrzynka oszalała. W ciągu minuty dostałem około stu wiadomości od Louisa, kilka od Liama, Harrego i nawet jedną od Zayna. Po chwili wyświetliły mi się nieodebrane połączenia. Było ich mnóstwo. Nie odczytywałem wiadomości. Usuwałem każdą po kolei  nie sprawdzając jej treści. Po chwili telefon zawibrował a na wyświetlaczu pojawiła się uśmiechnięta twarz Louisa. Przez moment wahałem się, lecz już po chwili przyciskałem zieloną słuchawkę. Przyłożyłem telefon do ucha, przymykając przy tym powieki.
-Niall.. –usłyszałem aksamitny głos Louisa.
Był zmęczony, smutny. Przeze mnie. Westchnąłem.
-Louis.. Przepraszam. –wyszeptałem.
Tak strasznie tęskniłem za jego głosem, dotykiem. Za nim całym.
-Co się z Tobą dzieje? Gdzie jesteś? Martwię się.
-LouLou. Tęsknie za Tobą.. –wyjąkałem.
-Powiedz mi gdzie jesteś. Przyjadę.
Jego głos ożywił się. Nie był już taki przygnębiony. Uśmiechnąłem się.
-Louis nie musisz, ja wrócę.
-Proszę..
Westchnąłem cicho.
-Dobrze, jestem w Hiszpanii. Wyślę Ci adres.
-Będę jak najszybciej.
Uśmiechnąłem się po czym zakończyłem połączenie. Wystukałem szybko adres hotelu po czym zamówiłem największy deser lodowy jaki mieli. Jestem przeszczęśliwy. Już nie długo zobaczę moje szczęście.

Obudziłem się rano w doskonałym humorze. Zaścieliłem łóżko, pootwierałem wszystkie okna żeby wleciało jak najwięcej świeżego powietrza. Kiedy mniej więcej ogarnąłem apartament, zjadłem śniadanie. Spoglądałem nerwowo na zegarek. Nie miałem pojęcia kiedy Louis będzie na miejscu. Chwilę pokręciłem się po pokojach. Wziąłem z szafy białą koszulkę z nadrukiem i kremowe spodnie. Wszedłem do łazienki, aby wziąć prysznic przed przyjazdem chłopaka. Chciałem wyglądać jak najlepiej. Chciałem mu się podobać. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Kompletnie oszalałem na jego punkcie. Po kilkunastu minutach ubrałem na siebie wybrane ubranie, po czym dokładnie umyłem zęby. Przemyłem twarz zimną wodą, po czym zacząłem układać włosy. Kiedy byłem już gotowy posprzątałem łazienkę. Wytarłem ręce w ręcznik po czym wyszedłem z łazienki. Otworzyłem drzwi do salonu i stanąłem jak wryty. Tuż naprzeciwko mnie w fotelu siedział nie kto inny jak MÓJ Louis. Patrzył na mnie, a ja stałem w drzwiach wpatrując się w niego z otwartą buzią. Nie wiedziałem , że aż tak za nim tęsknie. Moje serce zaczęło bić niesamowicie szybko, a w brzuchu poczułem mrowienie. Na jego widok, uśmiech sam mimowolnie wyszedł na moją twarz, jednak Louis siedział w takiej samej pozycji. Siedział i wpatrywał się we mnie z kamienną twarzą. W jednej chwili uśmiech zniknął z mojej twarzy. Coś było nie tak. Przełknąłem nerwowo ślinę.
-Louis? –wyszeptałem.
Chłopak podszedł do mnie. Stanął tak, aby między nami była odległość. Założył dłonie na piersi i wpatrywał się we mnie.
-Jak mogłeś mi to zrobić? –przyglądał mi się.
-Ale Louis..
-Jak mogłeś tak po prostu wyjechać? Zostawić mnie? Samego. Nic mi nie wyjaśniłeś tylko zostawiłeś durną karteczkę, z durnym przepraszam. Wiesz jak mnie to zabolało? Myślałem, że mi ufasz. Że kochasz. Że wiesz już kim jesteś. Ale najwidoczniej nie. Powiedz mi. Czy ja jestem twoją zabawką? Bądź ze mną szczery. Chcę wiedzieć na czym stoję. Rose jest dla Ciebie ważna wiem to. Ważniejsza ode mnie? Czujesz coś do niej? Nie jesteś.. gejem? Więc po co dawałeś mi nadzieję? To cholernie boli Niall. – mówił coraz ciszej.
Patrzyłem na niego oniemiały. Poczułem jak po moim policzku płynie jedna samotna łza.
-Louis to nie tak! Daj mi to wyjaśnić. Nie traktuje Cię jak zabawki. Traktuje Cię cholernie poważnie. Zakochałem się w Tobie ! Nie wiem dlaczego, jak..ale to prawda. Kocham Cię. Jestem gejem . Rose jest tylko i wyłącznie moją przyjaciółką. To znaczy .. była nią ale to już bez znaczenia. Wiem , że jestem tchórzem, ale to wszystko mnie przerosło. To jest takie trudne Louis, ja się po prostu bałem! –nie panowałem nad sobą.
Musiałem wszystko mu powiedzieć. Musiałem to z siebie wyrzucić. Odwróciłem się na pięcie i wszedłem do sypialni. Oparłem dłonie o parapet, próbując opanować wypływające z moich oczy łzy. Nie tak to miało być. Nie tak. Po kilkunastu minutach poczułem dłoń chłopaka na ramieniu. Nie podniosłem głowy. Było mi cholernie wstyd.
-Niall proszę Cię spójrz na mnie. –wyszeptał.
Zawahałem się, jednak już po chwili odwróciłem się w jego stronę. Jednak unikałem jego wzroku.
-Niall proszę.. –chwycił moją twarz za podbródek zmuszając abym spojrzał w jego oczy.
Przełknąłem ślinę. Brunet pochylił się nade mną i spojrzał prosto w oczy.
-Kocham Cię mój mały blond-irlandczyku –wyszeptał z czułością.
Spojrzałem na niego zaskoczony. Pierwszy raz usłyszałem z jego ust taką deklarację. Nie zdążyłem jednak nic odpowiedzieć. Chłopak złożył na moich ustach delikatny pocałunek . Przymknąłem oczy. Tak bardzo mi tego brakowało. Uśmiechnąłem się i zacząłem odwzajemniać. Nasze stęsknione usta napierały na siebie coraz mocniej . Rozchyliłem językiem wargi bruneta pogłębiając pocałunek. Usłyszałem jego cichy jęk. Uśmiechnąłem się szeroko a nasze języki zaczęły walczyć między sobą. Po chwili oderwaliśmy się od siebie zdyszani.
-Tęskniłem za tobą LouLou. –wymruczałem mu do ucha.
Chłopak zachichotał.
-Kocie chciałbym się wykąpać. Jestem wykończony. – przetarł dłonią oczy.
Uśmiechnąłem się szeroko.
-Czuj się jak u siebie.
Louis złożył na moich ustach delikatny pocałunek po czym zniknął za drzwiami. Uśmiechnąłem się szeroko po czym położyłem na łóżku. Podłożyłem dłonie pod głowę i wpatrywałem się w sufit szczęśliwy. Po chwili usłyszałem dźwięk telefonu Louisa. Podniosłem się z łóżka i ruszyłem do salonu. Na stoliku leżał telefon bruneta. Podszedłem do niego i chwyciłem w dłonie. Nie patrząc kto dzwoni przyłożyłem telefon do ucha.
-Tak?
-Louis kochanie tak za Tobą tęsknie! –usłyszałem piskliwy głos.
Skrzywiłem się.
-El, Louis się kąpie. –westchnąłem poirytowany.
-Oh, a gdzie on się podziewa? Nie dzwoni do mnie! –wrzasnęła.
-Zrobiliśmy sobie małe wakacje.
-Ale tak beze mnie?
-Tak bez Ciebie Eleanor. Chcieliśmy ODPOCZĄĆ. Muszę kończyć.
Nacisnąłem czerwoną słuchawkę po czym rzuciłem telefon na fotel. Chodziłem po pokoju poirytowany. Nigdy nie lubiłem Elki. Myślałem , że Louis załatwił sprawę z nią, lecz pomyliłem się. Może nie chcę z nią skończyć? Może tylko się mną bawi? Przeczesałem włosy dłonią. Usiadłem w fotelu i czekałem na Louisa. Po chwili wszedł do salonu uśmiechnięty. Spojrzałem na niego.
-Coś się stało? –pochylił się nade mną.
Chciał złożyć na moich ustach pocałunek, lecz odwróciłem głowę.
-Elka dzwoniła. –wbiłem w niego wzrok.
Chłopak spuścił wzrok zmieszany.
-Kochasz mnie tak? –spytałem sarkastycznie.
Wstałem po czym skierowałem się do drzwi.
-Przemyśl to Louis. To nie jest miłe.
Wyszedłem z apartamentu trzaskając drzwiami. Przywołałem windę po czym zjechałem na dół. Wyszedłem z hotelu i zacząłem przemierzać puste uliczki rozmyślając nad sensem życia. To wszystko robi się śmieszne. Kocha mnie a nadal jest z Elką. Chodziłem tak kilka godzin, zwiedziłem całe miasteczko, więc w końcu postanowiłem wrócić. Po drodze kupiłem jeszcze frytki, które zjadłem po drodze. Wjechałem na swoje piętro i nieśpiesznie wszedłem do apartamentu. Louis stał przy oknie obrócony do mnie plecami. Zamknąłem drzwi i jak by nigdy nic wszedłem do salonu. Ułożyłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Wpatrywałem się w ekran chociaż w ogóle mnie to nie interesowało. Już po chwili miejsce obok mnie zapadło się. Louis chwycił moją dłoń , jednak wyswobodziłem się z jego uścisku.
-Niall proszę porozmawiajmy. –wyłączył telewizor.
Spojrzałem na niego .
-No więc słucham.
-Zrozum , że ja nie mogę z nią skończyć. Wiesz jaka ona jest , a jeszcze ludzie z wytwórni będą pytali dlaczego. Eleanor zacznie węszyć. Nie mogę jej powiedzieć, że jestem gejem. Że zostawiam ją dla faceta. Będzie chciała mnie zniszczyć wiesz o tym. –spojrzał na mnie z bólem w oczach.
-Więc co zamierzasz? Mamy się ukrywać przed wszystkimi? Nie możemy nigdzie razem wyjść? Będę musiał patrzeć jak się z nią obściskujesz?!  Będę musiał się z nią Tobą dzielić! Louis nie chcę tego. Nie rozumiesz? A może to mnie chcesz zostawić co?! –wstałem.
Przemierzałem nerwowo salon, unikając wzroku bruneta.
-Nie żartuj tak nawet! Wiesz dobrze, że Cię kocham i nie zostawię Cię. Nie mogę tego zrobić po prostu! Nie rozumiesz, że ona nie tylko zniszczy mnie co i Ciebie?! Całe One Direction?! Chcesz tego ? Naprawdę tego chcesz?- podszedł do mnie.
-Nie wiem Louis.. naprawdę nie wiem. To jest trudne. Jestem rozdarty. –spuściłem głowę.
Chłopak podszedł do mnie i przytulił mocno do siebie. Wtuliłem się kurczowo trzymając za koszulkę bruneta.
-Damy rade Niall. Wszystko będzie dobrze.
Pokręciłem głową przecząco, wdychając zapach chłopaka. Nie potrafiłbym tak po prostu z niego zrezygnować. Był częścią mojego życia. Częścią mnie. I żadna Eleanor Calder tego nie zniszczy. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Kocham Cię Loulou. –wyszeptałem mu do ucha.
Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie co odwzajemniłem .
-Jestem strasznie zmęczony. –posłał mi znaczący uśmiech.
Zaśmiałem się.
-W takim razie chodźmy do łóżka. –poruszałem znacząco brwiami.
-Jesteś szalony!- roześmiał się chłopak.
-Wiem to.
Zgasiłem światło w salonie po czym poszedłem do łazienki. Ogarnąłem się do snu po czym po cichu wszedłem do sypialni. Louis już  leżał w łóżku i patrzył na mnie z dziwnymi iskierkami w oczach.
-Boję się Ciebie –zaśmiałem się.
Zgasiłem światło i już po chwili zostałem wciągnięty do łóżka. Louis nakrył nas kołdrą i zaczął obdarowywać mnie pocałunkami. Co chwilę wybuchałem śmiechem czując jak robi gdzieniegdzie małe malinki. Po chwili przywarliśmy do siebie w namiętnym pocałunku co było dopiero początkiem naszej zabawy.

___
Myślę , że wyszedł mi dość długi. Taki na przeprosiny , bo dość długo mnie tu nie było za to was baaardzo przepraszam! Obiecuję , że teraz będę dodawała raz na tydzień co wy na to?! KOCHAM WAS MORDECZKI I PRZEPRASZAM.! <3

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Prośba.

Czeeeść kochani <3
Wiem , że dawno nie wstawiałam nowego rozdziału ale postaram się to zrobić dzisiaj lub jutro. Tylko mam do was ogromną prośbę. Prowadzimy stronkę o Perrie i bardzo bym chciała, żebyście ją polubiły, udostępniały, polecały znajomym, a przede wszystkim żebyście się tam udzielały, i żebyście zaglądały. Baaardzo mi na tym zależy i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie <3
Kocham Was dziubki.! <3
Do dziełaaa.!
http://www.facebook.com/DontWorryBeHappyWithPerrie

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział Dziesiąty.


Złożył na moim czole delikatny pocałunek, po czym wtulił się w moje ciało. Przygryzłem dolną wargę, bawiłem się nerwowo palcami. Przerastała mnie ta sytuacja. To wszystko jest takie..skomplikowane. Westchnąłem cicho. Uniosłem się na łokciu i przyjrzałem się Louisowi. Jego włosy rozrzucone były na poduszce. Przymknięte powieki, lekko rozchylone wargi. Kiedy spał wyglądał jak aniołek. Uśmiechnąłem się delikatnie. Przejechałem kciukiem po jego policzku. Zadrżał. Podniosłem się z łóżka i wziąłem kołdrę. Okryłem dokładnie ciało Louisa. Złożyłem na jego czole pocałunek. Usiadłem na parapecie wpatrując się w szybę. Uniosłem wzrok do góry. Pierwszy raz od dawna noc była pogodna. Nie było żadnej chmurki, księżyc w pełni i mnóstwo gwiazd. Uśmiechnąłem się delikatnie. Oparłem głowę o szybę, a moją głowę od razu ogarnęły różne myśli. Czy ja naprawdę jestem gejem? Przecież to niemożliwe.. Jeszcze kilka dni temu byłem normalnym chłopakiem,  a teraz.. teraz sam nie wiem kim jestem. Westchnąłem. Dlaczego zareagowałem tak na widok Zayna całującego się z Harrym? Czyżbym był zazdrosny? Nie. Zayn jest egoistycznym sukinsynem, który myśli tylko i wyłącznie o sobie. Dla niego nie liczy się nikt inny. Ale za to Louis.. On jest całkiem inny, spokojny, delikatny, czuły, uroczy. Uśmiechnąłem się delikatnie. Odchyliłem głowę do tyłu. Pocałunek Louisa sprawił, że poczułem w brzuchu motylki. Zadrżałem mimowolnie na wspomnienie o pocałunku.
-Niall..
Podskoczyłem przestraszony odwracając się w stronę chłopaka.
-Przepraszam nie chciałem Cię wystraszyć. – uśmiechnął się przepraszająco.
Kiwnąłem tylko głową. Oparłem się o parapet przyglądając się sylwetce Louisa. Przez uchylone okno do pokoju wpadło zimne powietrze. Zadrżałem pocierając swoje dłonie.
-Kocie przeziębisz się. –mruknął.
Przysunął się do mnie. Objął mnie swoimi ramionami i okrył kocem. Złapałem za końce i otuliłem też jego zmniejszając tym odległość między nami. Uniosłem głowę do góry tak, abym mógł spojrzeć w jego oczy. Uśmiechnął się do mnie ukazując rządek białych zębów. Wspiąłem się na palce, położyłem dłonie na ramionach Louiego i złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek. Muskałem jego wargi delikatnie, kiedy poczułem jak delikatnie rozsuwa moje wargi, pogłębiając pocałunek. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Ułożyłem dłoń na policzku chłopaka, nasze języki toczyły między sobą bitwę, a w moim brzuchu latało stado motylków. Zajęci sobą nie dostrzegliśmy, że ktoś wszedł do pokoju.
-Niall..
Odsunąłem się gwałtownie od Louisa słysząc swoje imię. Spojrzałem w stronę drzwi.
-Rose?- wydusiłem.
Dostrzegłem w jej oczach łzy. Stała przez chwilę wpatrując się w nas z otwartą buzią. Chciałem do niej podejść, lecz ona odwróciła się i wybiegła. 
-Rose czekaj.! – wrzasnąłem.
Chwyciłem pośpiesznie spodenki. Zakładając  je ruszyłem biegiem w stronę drzwi. Rozejrzałem się nerwowo. W oddali zobaczyłem oddalającą się postać.
-Rose!
Zacząłem biec w jej stronę, kiedy byłem już blisko chwyciłem ja za nadgarstek próbując odwrócić.
-Zostaw mnie.! –wrzasnęła.
Zaczęła wyrywać się i szarpać. Po jej twarzy płynęło tysiące łez.
-Proszę wysłuchaj mnie –jęknąłem.
Uniosłem wzrok do góry, by się nie rozpłakać.
-Nie będę Cię słuchała nie rozumiesz?! I tak już widziałam zbyt dużo! Nienawidzę Cię.! –krzyknęła.
Dziewczyna wyrwała się z mojego uścisku i ciągle szlochając zaczęła biec przed siebie. Wpatrywałem się w oddalającą się sylwetkę. Nienawidzi mnie.. Rose mnie nienawidzi. Po moich policzkach spływały pierwsze łzy. Moje serce rwało się bym pobiegł za nią, lecz rozum mówił , że muszę dać jej ochłonąć. Otarłem łzy, ruszyłem powoli w kierunku domu Louisa. Po kilkunastu minutach otworzyłem drzwi, chłopak od razu podbiegł do mnie i przytulił mocno do siebie.
-Nienawidzi mnie.. –wyszlochałem w jego ramię.
-Niall skarbie wszystko się ułoży.. –szeptał cicho kołysząc mnie w ramionach.
Poczułem na ustach słone łzy.
-Nie Loui.. nic się nie ułoży.. ona mnie nienawidzi. –mówiłem dalej przez łzy.
Chłopak przytulił mnie mocniej do siebie, a ja wtuliłem się w niego jak dziecko. Biło od niego tyle ciepła.. Westchnąłem. Odsunąłem się od chłopaka i ruszyłem na górę.
-Chcę być sam.. – powiedziałem ocierając łzy.
Wszedłem do pokoju, zamykając drzwi na klucz. Stanąłem przed lustrem. Podpuchnięte, czerwone oczy, grymas na twarzy, smutne spojrzenie. To nie mogłem być ja. Dlaczego to wszystko jest takie popieprzone?! Dlaczego w jednym miesiącu straciłem rodzinę, przyjaciół?! Dlaczego nie wiem kim jestem?! Co się do cholery dzieje?! Wpadłem w furię. Chwyciłem lustro i rzuciłem nim o podłogę. Po chwili rozprysło się na milion kawałeczków. Zacząłem zwalać wszystko z szafek i biurka. Nie wiedziałem co robię. Po chwili w mojej ręce znalazła się ramka ze zdjęciem. Ja i Rose. Usiadłem na podłodze po środku tego bałaganu i rozpłakałem się jak małe dziecko. Wpatrywałem się w zdjęcie. W nasze uśmiechnięte twarze. Już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Dlaczego to wszystko spotkało akurat mnie? Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Chciałem po prostu być sam. Chciałem wszystko przemyśleć. Siedziałem tak wpatrując się w jeden punkt. Wstałem nieśpiesznie. Wyciągnąłem spod łóżka walizkę. Zacząłem wrzucać do niej wszystkie rzeczy. Po kilkudziesięciu minutach dopinałem zamek. Otworzyłem cicho drzwi i wyjrzałem na korytarz. Cisza. Wróciłem do pokoju. Wziąłem czystą kartkę.
„Przepraszam Louis.”
Napisałem po czym przykleiłem ją do szyby tak, aby była widoczna. Narzuciłem na siebie bluzę i wyszedłem z domu. Odszedłem kilka ulic dalej, a następnie zadzwoniłem po taksówkę. Kiedy ta się zjawiła wsiadłem i ruszyłem na lotnisko. Macie rację. Jestem tchórzem, lecz nie mogę zrobić nic innego. Nie mogę zostać tu i ranić wszystkich dookoła. Najlepiej będzie jeżeli o mnie zapomną. Wysiadłem z taksówki, zapłaciłem za kurs i wszedłem. Podszedłem do kasy i spojrzałem na loty. Najbliższy był do Hiszpanii. Przydadzą mi się wakacje. Kupiłem bilet w ostatniej chwili i ruszyłem na odprawę. Po kilkunastu minutach siedziałem już w wygodnym fotelu i patrzyłem jak wznosimy się w górę.


niedziela, 6 maja 2012

Informacja.


No hejeczka ludzie :D
No więc już powstał nowy blog. Jest na razie tylko prolog beznadziejny ale jest. Jeśli macie ochotę to zerknijcie i polecajcie znajomym ;) Liczę, że spodoba wam się tak jak pozostałe blogi ;) Liczę na Was.! <3

 http://most-important-is-the-love.blogspot.com/

piątek, 4 maja 2012

Rozdział Dziewiąty.


Proszę przeczytaj notkę pod rozdziałem.

Chodziłem po mieszkaniu rozglądając się za dziewczyną, jednak nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Zakląłem cicho pod nosem i w tedy poczułem jak ktoś dotyka moje ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą Madie. Uśmiechnąłem się szeroko. Dziewczyna ułożyła usta w kształcie „Dziubka”.
-Nie słuchałeś mnie. –pogroziła mi palcem.
Podrapałem się zmieszany po głowie.
-Przepraszam zamyśliłem się.. –uśmiechnąłem się delikatnie.
Dziewczyna roześmiała się wesoło.
-Mówiłam żebyś przyszedł do mnie na taras . –spojrzała na mnie rozbawiona.
Horan jesteś kretynem.
-No dobrze to może chodźmy teraz..- odpowiedziałem zmieszany.
Dziewczyna pokręciła głową rozbawiona. Chwyciła mnie za dłoń, ciągnąc mnie na taras. Po chwili wyszliśmy, a ja z ulgą wciągnąłem świeże powietrze do płuc. Uśmiechnąłem się.
-A więc Madie.. powiesz mi jakie marzenie się spełniło? –zerknąłem w jej stronę.
Na jej policzki wypłynęły delikatne rumieńce.
-Naprawdę chcesz wiedzieć? –spytała.
-Pewnie –uśmiechnąłem się szeroko.
Dziewczyna spuściła wzrok zawstydzona.
-No bo wiesz.. jadąc tu.. miałam nadzieję, że spotkam pewną osobę. –zaczęła bawić się swoimi palcami.
Uniosłem brew zaintrygowany.
-A mogę wiedzieć kim jest ta osoba? –przyjrzałem się uważnie.
Zaczerpnęła dużo powietrza.
-To ty Niall.. –wykrztusiła po chwili.
Spojrzałem na nią zaskoczony jednak po chwili odwróciłem wzrok. No tak.. przecież dziewczyna jest naszą fanką. Uśmiechnąłem się lekko.
-Cieszę się , że mogłem spełnić twoje marzenie. –powiedziałem.
Przyjrzałem się jej uważnie. Chwyciłem jej dłoń. Spojrzała na mnie, a w jej oczach dostrzegłem.. nadzieje? Tylko na co? Przysunęła się do mnie. Czego ona ode mnie oczekuję? Znowu spojrzałem jej w oczy. W sumie.. dobrze by było oderwać się od rzeczywistości.. Zapomnieć o Zaynie, Louisie.. Rose. Westchnąłem. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, chwyciłem delikatnie za ramiona i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Madie uśmiechnęła się delikatnie odwzajemniając go. Odsunąłem ją od siebie delikatnie.
-Wiesz ja już się będę zbierał. Odprowadzić Cię? –uśmiechnąłem się do niej.
-Pewnie –odpowiedziała uradowana.
Uśmiechnąłem się lekko i skierowałem w kierunku wyjścia. Dziewczyna podążyła za mną. Kiedy byliśmy na zewnątrz chwyciła mnie za rękę. To dziwne ale.. podczas pocałunku nic nie poczułem.. Zupełnie tak jak bym całował łyżkę. Zaśmiałem się cicho.
-Co Cię tak bawi? –spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Nic takiego –posłałem jej uśmiech.
Przyjrzałem się dziewczynie dokładnie i teraz już mogłem stwierdzić, że po za włosami nie ma w niej nic niezwykłego. Westchnąłem cicho. Po chwili zatrzymaliśmy się.
-To tutaj mieszkam. –wskazała na dość duży domek.
-Miło było Cię poznać Madie –uśmiechnąłem się.
-Mi Ciebie również Niall.. – zawstydziła się.
Po chwili wręczyła mi jakąś kartkę.
-Odezwij się do mnie jak znajdziesz trochę czasu.!
Pocałowała mnie przelotnie, uśmiechnęła się do mnie. Machając mi weszła do mieszkania. Westchnąłem cicho po czym ruszyłem w drogę do domu. Uniosłem głowę do góry i ujrzałem miliony gwiazd na niebie. Przymknąłem powieki. Może to dziwne ale podczas pocałunku nie myślałem o niej. Moje myśli były ciągle wokół Zayna i Rose. Westchnąłem. Całując Madie nie poczułem NIC. Rozejrzałem się dookoła. Byłem przed domem. Przeczesałem dłonią włosy i ruszyłem ścieżką do domu. Otworzyłem cicho drzwi i wszedłem do środka. Ściągnąłem buty i skierowałem się do kuchni jednak tam było ciemno. Dostrzegłem światło z salonu więc ruszyłem w tamtym kierunku. Przekraczając próg stanąłem jak wryty. Na kanapie siedział Zayn, a na jego kolanach siedział nie kto inny jak.. Harry.! Byli tak pochłonięci pocałunkami, że nawet mnie nie dostrzegli. Poczułem złość.
-A więc najpierw wyznajesz mi miłość, a później lecisz do niego, żeby Cię pocieszył?! –wrzasnąłem.
Malik oderwał się od chłopaka i patrzył na mnie zszokowany. Zepchnął z siebie zdezorientowanego Harrego.
-Ej co jest? –spytał.
Zignorowałem go. Utkwiłem swoje spojrzenie w Maliku. Wstał. Podszedł do mnie.
-Niall to nie tak jak myślisz.. –wyszeptał.
-A niby jak?! –warknąłem.
-Po prostu…
-Wiesz tak w sumie to w dupie to mam.! Pieprz się z kim popadnie!
Zmierzyłem go nienawistnym wzrokiem odwróciłem się na pięcie. Chciałem pobiec do swojego pokoju lecz po drodze wpadłem na Louisa.
-Niall co to za krzyki? Co tu się dzieje?- spojrzał na mnie zatroskany.
-Louis nie mnie się pytaj.. –westchnąłem.
Spuściłem głowę i wolnym krokiem ruszyłem do swojego pokoju. Ściągnąłem z siebie ubranie i założyłem spodenki. Położyłem się na łóżku próbując zasnąć jednak nic z tego. Pod powiekami miałem ciągle całujących się chłopców. Zacisnąłem powieki. Co się ze mną dzieje? Dlaczego tak zareagowałem? Przecież nic nie czuję do Zayna.. A może jednak? Jęknąłem głośno. Nie jesteś gejem Horan! Nie możesz! . Po chwili usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Spojrzałem w tamtym kierunku.
-Niall to ja.. mogę wejść? –usłyszałem cichy głos Louisa.
Westchnąłem cicho.
-Wejdź.
Usiadłem na łóżku plecami opierając się o ścianę. Bawiłem się poduszką. Po chwili Louis usiadł obok mnie i przyglądał mi się przygnębiony.
- Jak było na randce z Rose? –spytałem.
Spojrzałem na Lou. Przygryzł wargę.
-Wiesz.. to chyba nie to.. oczywiście Rose jest cudowną dziewczyną ale postanowiliśmy, że nie będziemy psuli naszej przyjaźni. –spojrzał na mnie.
Uśmiechnąłem się delikatnie.
-W końcu znajdziesz swoją miłość. –mruknąłem.
Siedzieliśmy w ciszy. Bawiłem się swoimi dłońmi nie wiedząc co powiedzieć. Spojrzałem na niego zawstydzony.
-Zayn Ci powiedział…?
-Tak. Wiem o wszystkim. –przyjrzał mi się.
Spuściłem wzrok.
-I co o tym myślisz? –zerknąłem na niego.
Chłopak poruszył się nie spokojnie. Usiadł naprzeciwko mnie i zmusił do tego abym spojrzał mu w oczy.
-Niall posłuchaj. Jesteś niesamowitym chłopcem i chcę abyś był szczęśliwy. Nie popieram zachowania Malika, lecz musisz zrozumieć.. On myślał , że ty nie jesteś.. no wiesz po tym jak mu powiedziałeś, że nie jesteś gejem..- mówił nerwowo bawiąc się palcami.
-Louis.. zrozum ja sam nie wiem co się ze mną dzieje.. Nie wiem kim jestem.. i.. boję się. – ukryłem twarz w dłoniach.
Poczułem na swoim ramieniu delikatną dłoń Louisa.
-Pomogę Ci.. nie ważne co się stanie będę przy Tobie. –powiedział stanowczym tonem.
Opuściłem dłonie i wtedy napotkałem wzrok Lou. Patrzył na mnie a w jego oczach dostrzegłem..ekscytacje? Co się dzieje?
-Louis.. ja nie wiem kim jestem..
Tomlinson chwycił mnie delikatnie za dłoń. Spojrzałem na niego zaciekawiony. Przybliżył się do mnie. Czułem jego oddech na szyi. Rozejrzałem się przestraszony. Chciałem uciec lec chwycił mnie mocniej za ramiona. Naparł swoim ciałem na moje delikatnie przyciskając mnie do  ściany. Moje serce zaczęło bić mocniej a w brzuchu poczułem delikatne mrowienie. Chciałem odwrócić głowę, lecz wtedy poczułem jego miękkie wargi na swoich. Nie zareagowałem chociaż było to cholernie miłe. Chciałem go odepchnąć, lecz wbił swoje palce w moje ramiona uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Uparcie muskał wargami moje usta. Uśmiechnąłem się delikatnie. Chłopak rozchylił moje wargi swoim językiem i wtedy nie wytrzymałem. Nasze języki spotkały się i zaczęły toczyć między sobą walkę. Opadłem na poduszki ciągnąc za sobą chłopaka. Wplotłem dłonie we włosy chłopaka przyciągając go bliżej swojego ciała. W tej chwili chciałem mieć go jak najbliżej. Jego dłonie pieściły delikatnie moją klatkę piersiową. Jęknąłem cicho. Po chwili Louis opadł obok mnie i wtulił się we mnie. Kiedy mój oddech się uspokoił wtuliłem się w niego.
-Dziękuje.. –wyszeptałem wprost do ucha Toma.

__________
Witam. Tak wiem jestem beznadziejna. W *uj zaniedbałam tego bloga ale tak szczerze mówiąc nie mam na niego pomysłów. ;/ A tak po za tym to nie mam też kiedy pisać nowych rozdziałów, ponieważ strasznie dużo się u mnie dzieję. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Dziękuje wam z całego serca za tak dużą ilość komentarzy i mam nadzieję, że pod tym znajdzie się również dużo co na pewno zachęci mnie do dalszego pisania.! Mimo wszystko jesteście moją motywacją.! Kocham Was wszystkie <3 

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział Ósmy.

Spojrzałem na widok za oknem i ze zdziwieniem stwierdziłem, że musi być późno, ponieważ robiło się co raz ciemniej. Westchnąłem. Kolejny dzień przesiedziałem rozmyślając nad moim beznadziejnym życiem. Podniosłem się z niewygodnego krzesła i rozprostowałem kości. Jęknąłem cicho z bólu po czym skierowałem się do salonu. Ułożyłem się wygodnie na kanapie i włączyłem telewizor. Co chwilę przełączałem kanały nie mogąc znaleźć nic ciekawego. Zakląłem głośno i wstałem wyłączając telewizor. Wszedłem na górę, a następnie do swojego pokoju gdzie przebrałem się w jakieś normalne ciuchy. Opłukałem twarz zimną wodą i poprawiłem swoje włosy. Uśmiechnąłem się delikatnie do swojego odbicia. Założyłem buty oraz kurtkę. Sprawdziłem czy mam telefon i portfel po czym wyszedłem na zewnątrz. Zamknąłem dom i ruszyłem wolnym krokiem w stronę miasta. Była sobota więc na ulicach było dużo młodych ludzi. Co chwilę mijały mnie roześmiane nastolatki, które patrzyły na mnie lecz nie miały odwagi podejść, zakochane pary, które nie dostrzegały niczego oprócz siebie. Uśmiechnąłem się delikatnie. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Tak cholernie mi się nudziło.! Rozejrzałem się dookoła. Po chwili poczułem ogromne uderzenie. Zachwiałem się, jednak jakimś cudem udało mi się utrzymać równowagę. Rozejrzałem się zdezorientowany.
-Niall? Nie poznajesz już swojego starego przyjaciela?! – krzyknął mi do ucha.
Spojrzałem na mężczyznę, a już po chwili na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Patrick? Co ty robisz w Londynie?  -spojrzałem na niego zdziwiony.
Przytuliłem go po przyjacielsku i patrzyłem na niego z zaciekawieniem.
-Kumpel znalazł mi tu pracę, a teraz idę na domówkę. Wybierzesz się ze mną? –wyszczerzył się w uśmiechu.
Uśmiechnąłem się. Powróciły wspomnienia. Zanim stałem się gwiazdą razem z Patrickiem i innymi przyjaciółmi z Irlandii mogliśmy melanżować przez cały czas. To były piękne czasy więc chciałem wykorzystać okazję, by choć na chwilę do nich powrócić.
-Jeśli to nie problem to czemu nie. –spojrzałem na niego.
-No to ruszamy. –poruszał brwiami.
Zaśmiałem się radośnie po czym ruszyliśmy w kierunku, gdzie odbywała się impreza. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim co się u nas wydarzyło. Oczywiście oberwało mi się za to, że nie odwiedziłem przyjaciela kiedy byłem w Irlandii. Po kilkunastu minutach w końcu stanęliśmy przed dość dużym domkiem jednorodzinnym. Z daleka dało się już słyszeć muzykę i głośne śmiechy. Poprawiłem jeszcze szybko włosy po czym weszliśmy do środka bez pukania. Skrzywiłem się lekko. Już od progu uderzył w nas smród papierosów i alkoholu. Westchnąłem. Takie są uroki domówek. Rozejrzałem się. Było pełno młodych ludzi, którzy świetnie się bawili. Jedni tańczyli w ogromnym salonie, kolejni rozmawiali, a jeszcze inni pili alkohol. Obejrzałem się za siebie, lecz Patricka już nie było. Pokręciłem głową ze śmiechem, a następnie ruszyłem w kierunku barku. Patrzyłem na rozmaite trunki, decydując się w końcu na Jack’a Danielsa. Nalałem trochę do szklanki. Napiłem się rozglądając dookoła. Mój wzrok przykuła dziewczyna stojąca przy ścianie. Rozmawiała z jakimś chłopakiem, lecz po jej minie zrozumiałem, że nie chcę z nim rozmawiać. Zmierzałem w ich stronę wolnym krokiem delikatnie się uśmiechając. Postanowiłem uratować dziewczynę od niechcianego towarzystwa.
-Cześć kochanie przepraszam za spóźnienie, lecz spóźniłem się na autobus.. –podszedłem do pary.
Spojrzałem zawstydzony na dziewczynę. Puściłem jej oczko i cmoknąłem w policzek. Uśmiechnęła się promiennie. Zrozumiała dlaczego to zrobiłem.
-Dobrze ,że już jesteś. –powiedziała z uśmiechem.
Objąłem dziewczynę w pasie. Zmierzyłem wzrokiem jej towarzysza, który po chwili spuścił wzrok i szybkim krokiem się oddalił. Zaśmiałem się, a następnie puściłem dziewczynę.
-Dziękuje Ci , że mnie uratowałeś. –uśmiechnęła się.
-Cała przyjemność po mojej stronie. –ukłoniłem się.
Spojrzałem na dziewczynę, która śmiała się. Jej delikatny śmiech odbijał się echem w mojej głowię. Przyjrzałem się jej uważnie. Już wiedziałem dlaczego przykuła moją uwagę. Miała różowe włosy. Uśmiechnąłem się. Nigdy nie widziałem dziewczyny o takim kolorze włosów, lecz ona wyglądała pięknie. Miała idealną twarz  i nie zbyt mocny makijaż. Zyskuje u mnie plusa.
-A więc jak masz na imię? –spojrzałem na nią.
-Magda.
-Magda? - powiedziałem przekształcając trochę jej imię.
Roześmiała się.
-Słodko to mówisz. Tak Magda. Jestem z Polski. –przyjrzała mi się.
-Ahh.. z Polski. –powiedziałem.
Tak naprawdę nawet nie wiedziałem, gdzie jest ta cała polska, lecz chciałem wyjść na mądrego. Dziewczyna patrzyła jednak na mnie rozbawiona.
-To takie małe państwo graniczące z Niemcami. –wyjaśniła.
-Oo.. no to już wiem. –powiedziałem zawstydzony.
-Ty jesteś Niall prawda? –spytała przygryzając wargę.
Jęknąłem. Na moment zapomniałem o tym, że jestem sławny. No ale cóż.. To co dobre szybko się kończy. Na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Kiwnąłem głową na potwierdzenie.
-Jesteś fanką? –przyjrzałem jej się uważnie.
Tym razem to ona kiwnęła głową co miało oznaczać, że tak. Jest fanką One Direction. Co teraz? Rozejrzałem się dookoła.
-Nie bój się.. nie jestem z tych co piszczą na wasz widok.. –uśmiechnęła się zażenowana.
Spojrzałem na nią zaintrygowany.
-Dobrze mówisz po angielsku.
-Tak wiem. Od trzech lat przyjeżdżam tu do taty na wakacje. –patrzyła na mnie.
-A mama? –spytałem.
-Rozwiedli się. –mruknęła.
KRETYN. Matko czy ja chociaż raz nie mogę pomyśleć za nim coś powiem? Myśl Horan, myśl.! Bawiłem się nerwowo palcami.
-Przykro mi. –wymamrotałem.
Dziewczyna posłała mi uśmiech.
-A więc Magda.. –zacząłem znowu zniekształcając jej imię.
Roześmiała się głośno, a ja skrępowany nie wiedziałem co robić. Nie moja wina, że polki mają takie dziwne imiona.
-Będę mówił po prostu Madie dobrze? –spytałem zaglądając w jej niebieskie oczy.
Dziewczyna spuściła wzrok, a na jej policzkach dostrzegłem delikatne rumieńce. Uśmiechnąłem się.
-Nie mam nic przeciwko.. –wyjąkała.
Uśmiechnąłem się szeroko ukazując przy tym moje krzywe zęby. Nie znałem dziewczyny długo, ale już zdążyłem ją polubić.
-A więc będziesz tu jeszcze miesiąc tak? –zerknąłem na tańczących ludzi.
Przytaknęła przyglądając mi się.
-Jednak marzenia się spełniają- wyszeptała bardzo cicho.
Jednak ja usłyszałem jej słowa. Spojrzałem na nią zaciekawiony.
-Więc twoje marzenie Madie się spełniło? –przekrzywiłem głowę lekko w bok.
Spojrzała na mnie speszona.
-Tak.. moje największe marzenie się spełniło.. –odpowiedziała zamyślona.
Patrzyłem na nią ciągle. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Coś mnie do niej przyciągało. Była taka tajemnicza i inna.. niż wszystkie dziewczyny. Nie tylko ze względu na kolor włosów. Po prostu miała coś w sobie. Po chwili uzmysłowiłem sobie, że dziewczyna coś do mnie powiedziała i odeszła wolnym krokiem. I co teraz? Horan baranie zawsze musisz coś zrąbać.! Trzasnąłem się ręką w twarz . I co teraz? Nie mogłem pozwolić jej tak po prostu odejść. Rozejrzałem się jednak nigdzie nie było mojej małej ,różowej Madie..

_______
Przepraszam, że takie nudne ale nie wiedziała co napisać a obiecałam, że coś dodam więc nie bijcie <3 Kocham Was i dziękuje, że jesteście! :* Moje gadu. : 40156244. 
Xoxo.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział Siódmy.

Po mojej głowie chodziły różne dziwne myśli. Przed oczami ciągle miałem obraz Zayna. Zacisnąłem mocniej powieki i potrząsnąłem głową chcąc się pozbyć obrazu. Czułem ogromne zmęczenie jednak sen nie nadchodził. Rzuciłem słuchawki w kąt podnosząc się z łóżka. Podszedłem do okna. Oparłem głowę o zimną szybę. Wpatrywałem się w krople deszczu uderzające o parapet. Ciągle myślałem o swoim życiu. Czy choć na chwilę nie mogło być ono normalne? Mam już tego wszystkiego dosyć. Westchnąłem cicho. Usłyszałem z kuchni dziwne odgłosy. Uśmiechnąłem się. Pewnie Louis już wstał. Wyszedłem z pokoju kierując swe kroki do kuchni. Wszedłem do kuchni uśmiechając się szeroko.
-Co dobrego robisz? –spytałem z uśmiechem.
Podszedłem do Louisa, który stał przy kuchence i coś przyrządzał. Zajrzałem mu przez ramię, a następnie przeniosłem wzrok na niego.
-Spaghetti skarbie . –odpowiedział ukazując swoje białe zęby.
Roześmiałem się głośno. Chciałem spróbować palcem sosu jednak zanim zamoczyłem palec już dostałem po łapach. Jęknąłem głośno.
-No po prostu jestem głooodny.! –krzyknąłem z bólem.
-Z głodu nie zginiesz. – mruknął nakładając makaron.
-Oj żebyś się nie zdziwił. –wystawiłem mu język.
Zaśmiał się po czym postawił przede mną gotowy posiłek. Szczęśliwy chwyciłem za widelec i zacząłem pochłaniać swój posiłek. Po zaledwie kilku minutach talerz stał pusty, a ja zadowolony wycierałem twarz z resztek sosu.
-Jesteś moim mistrzem. – posłałem uśmiech Lou.
-Zaraz się zarumienię! –wrzasnął.
Chłopak zakrył twarz gazetą a na głowę nałożył kaptur. Roześmiałem się.
-Jesteś nienormalny. –powiedziałem przez śmiech
-Wiem to skarbie . –przesłał mi buziaka.
Wywróciłem oczami. Wygłupialiśmy się jeszcze chwilę kiedy w progu pojawił się Zayn. Momentalnie z mojej twarzy zniknął uśmiech. Spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem. Kiedy chłopak pojawił się w kuchni atmosfera zrobiła się napięta. Poprawiłem się nerwowo na krześle.
-Niall nie powiedziałem Ci najważniejszego. –spojrzał na mnie uradowany Lou.
Spojrzałem na niego pytająco.
-Umówiłem się z Rose.! –wrzasnął.
Spojrzałem na niego oniemiały. Biegał po kuchni ciesząc się jak dziecko, które dostało lizaka. Umówił się z Rose. Moją Rose. Poczułem delikatne ukłucie w sercu, jednak postanowiłem je zignorować. Rose i Lou są moimi najlepszymi przyjaciółmi i życzę im wszystkiego dobrego. Westchnąłem.
-Cieszę się Lou. Życzę powodzenia. – na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
Przyglądałem się szczęśliwemu chłopakowi. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Miło jest widzieć go w takim dobrym nastroju.  Przeniosłem wzrok na mulata. Stał oparty o ścianę i wpatrywał się we mnie przerażająco smutnym wzrokiem. Spuściłem wzrok zmieszany.
-Idę się szykować gołąbeczki – poruszył znacząco brwiami.
Spojrzałem tylko na niego. Poprawiłem się nerwowo na krześle. Byłem z Zaynem sam na sam i nie wiedziałem co mam robić. W jego towarzystwie czułem się cholernie niezręcznie. Nie wiedziałem jak mam się zachować.
-Niall wiesz, że w końcu będziesz musiał ze mną porozmawiać. –powiedział cicho.
Odchrząknąłem.
-Tak , wiem o tym . –mruknąłem
Spojrzałem na chłopaka, który podchodził w moim kierunku.
-Nie Zayn.. proszę nie zbliżaj się.. – mówiłem cicho.
Wstałem z krzesła przerażony. Zacząłem cofać się pod ścianę. Dostrzegłem w jego oczach rozpacz. Podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Proszę nie bój się. Nie ignoruj. Nie udawaj, że Cię nie obchodzę. –mówił szybko.
Przymknąłem na moment powieki.
-Zayn.. nie wiem co mam Ci powiedzieć. Ja.. ja nigdy nie spodziewałbym się, że ty.. że jesteś gejem. Lecz ja nim nie jestem.. nie mogę Ci nic powiedzieć. Po prostu jesteś dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielem. I to się nie zmieni.. –spuściłem wzrok.
Chłopak momentalnie odsunął się ode mnie. Spojrzałem na niego. Po jego twarzy spływały łzy. Jedna po drugiej. Zacisnąłem dłonie w pięści. Ten widok był dla mnie zdumiewający. Jeszcze nigdy nie widziałem, aby Zayn płakał. Przełknąłem ślinę. Chłopak zaczął się wycofywać.
-Pamiętaj Niall. Kocham Cię.. –wyszeptał.
Nie zdążyłem odpowiedzieć. Wybiegł z mieszkania jakby się paliło. Chciałem za nim pobiec, lecz co by to dało? Zrobił bym mu tylko nadziei, a ja tak bardzo nie chciałem go ranić. Westchnąłem ciężko uderzając ręką o blat stołu. Usiadłem ciężko na krześle ukrywając twarz w dłoniach..
_____
Witam was kochane. ;) Wiem, że miał być szybciej ale ja już nie daje rady ;/ Za dużo nauki i wgl. ;/ Ale teraz na szczęście będę święta więc postaram się dodać ze dwa rozdziały. :) Wiem , że jest krótki, ale musiałam coś dodać. Jest beznadziejny bo pisany na szybko. Nie mogę się skupić. Przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczycie. ;) Jest godzina 23.20 tak, tak za 40 min. kończę 16 lat. Ehh.. ale ten czas szybko leci. No nic. Mam nadzieję, że jednak rozdział wam się spodoba ;* Kocham Was. ! Dziękuje za wszystkie przemiłe komentarze.! :) Jesteście moją motywacją ;*
Xoxo.