Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział Ósmy.

Spojrzałem na widok za oknem i ze zdziwieniem stwierdziłem, że musi być późno, ponieważ robiło się co raz ciemniej. Westchnąłem. Kolejny dzień przesiedziałem rozmyślając nad moim beznadziejnym życiem. Podniosłem się z niewygodnego krzesła i rozprostowałem kości. Jęknąłem cicho z bólu po czym skierowałem się do salonu. Ułożyłem się wygodnie na kanapie i włączyłem telewizor. Co chwilę przełączałem kanały nie mogąc znaleźć nic ciekawego. Zakląłem głośno i wstałem wyłączając telewizor. Wszedłem na górę, a następnie do swojego pokoju gdzie przebrałem się w jakieś normalne ciuchy. Opłukałem twarz zimną wodą i poprawiłem swoje włosy. Uśmiechnąłem się delikatnie do swojego odbicia. Założyłem buty oraz kurtkę. Sprawdziłem czy mam telefon i portfel po czym wyszedłem na zewnątrz. Zamknąłem dom i ruszyłem wolnym krokiem w stronę miasta. Była sobota więc na ulicach było dużo młodych ludzi. Co chwilę mijały mnie roześmiane nastolatki, które patrzyły na mnie lecz nie miały odwagi podejść, zakochane pary, które nie dostrzegały niczego oprócz siebie. Uśmiechnąłem się delikatnie. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Tak cholernie mi się nudziło.! Rozejrzałem się dookoła. Po chwili poczułem ogromne uderzenie. Zachwiałem się, jednak jakimś cudem udało mi się utrzymać równowagę. Rozejrzałem się zdezorientowany.
-Niall? Nie poznajesz już swojego starego przyjaciela?! – krzyknął mi do ucha.
Spojrzałem na mężczyznę, a już po chwili na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Patrick? Co ty robisz w Londynie?  -spojrzałem na niego zdziwiony.
Przytuliłem go po przyjacielsku i patrzyłem na niego z zaciekawieniem.
-Kumpel znalazł mi tu pracę, a teraz idę na domówkę. Wybierzesz się ze mną? –wyszczerzył się w uśmiechu.
Uśmiechnąłem się. Powróciły wspomnienia. Zanim stałem się gwiazdą razem z Patrickiem i innymi przyjaciółmi z Irlandii mogliśmy melanżować przez cały czas. To były piękne czasy więc chciałem wykorzystać okazję, by choć na chwilę do nich powrócić.
-Jeśli to nie problem to czemu nie. –spojrzałem na niego.
-No to ruszamy. –poruszał brwiami.
Zaśmiałem się radośnie po czym ruszyliśmy w kierunku, gdzie odbywała się impreza. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim co się u nas wydarzyło. Oczywiście oberwało mi się za to, że nie odwiedziłem przyjaciela kiedy byłem w Irlandii. Po kilkunastu minutach w końcu stanęliśmy przed dość dużym domkiem jednorodzinnym. Z daleka dało się już słyszeć muzykę i głośne śmiechy. Poprawiłem jeszcze szybko włosy po czym weszliśmy do środka bez pukania. Skrzywiłem się lekko. Już od progu uderzył w nas smród papierosów i alkoholu. Westchnąłem. Takie są uroki domówek. Rozejrzałem się. Było pełno młodych ludzi, którzy świetnie się bawili. Jedni tańczyli w ogromnym salonie, kolejni rozmawiali, a jeszcze inni pili alkohol. Obejrzałem się za siebie, lecz Patricka już nie było. Pokręciłem głową ze śmiechem, a następnie ruszyłem w kierunku barku. Patrzyłem na rozmaite trunki, decydując się w końcu na Jack’a Danielsa. Nalałem trochę do szklanki. Napiłem się rozglądając dookoła. Mój wzrok przykuła dziewczyna stojąca przy ścianie. Rozmawiała z jakimś chłopakiem, lecz po jej minie zrozumiałem, że nie chcę z nim rozmawiać. Zmierzałem w ich stronę wolnym krokiem delikatnie się uśmiechając. Postanowiłem uratować dziewczynę od niechcianego towarzystwa.
-Cześć kochanie przepraszam za spóźnienie, lecz spóźniłem się na autobus.. –podszedłem do pary.
Spojrzałem zawstydzony na dziewczynę. Puściłem jej oczko i cmoknąłem w policzek. Uśmiechnęła się promiennie. Zrozumiała dlaczego to zrobiłem.
-Dobrze ,że już jesteś. –powiedziała z uśmiechem.
Objąłem dziewczynę w pasie. Zmierzyłem wzrokiem jej towarzysza, który po chwili spuścił wzrok i szybkim krokiem się oddalił. Zaśmiałem się, a następnie puściłem dziewczynę.
-Dziękuje Ci , że mnie uratowałeś. –uśmiechnęła się.
-Cała przyjemność po mojej stronie. –ukłoniłem się.
Spojrzałem na dziewczynę, która śmiała się. Jej delikatny śmiech odbijał się echem w mojej głowię. Przyjrzałem się jej uważnie. Już wiedziałem dlaczego przykuła moją uwagę. Miała różowe włosy. Uśmiechnąłem się. Nigdy nie widziałem dziewczyny o takim kolorze włosów, lecz ona wyglądała pięknie. Miała idealną twarz  i nie zbyt mocny makijaż. Zyskuje u mnie plusa.
-A więc jak masz na imię? –spojrzałem na nią.
-Magda.
-Magda? - powiedziałem przekształcając trochę jej imię.
Roześmiała się.
-Słodko to mówisz. Tak Magda. Jestem z Polski. –przyjrzała mi się.
-Ahh.. z Polski. –powiedziałem.
Tak naprawdę nawet nie wiedziałem, gdzie jest ta cała polska, lecz chciałem wyjść na mądrego. Dziewczyna patrzyła jednak na mnie rozbawiona.
-To takie małe państwo graniczące z Niemcami. –wyjaśniła.
-Oo.. no to już wiem. –powiedziałem zawstydzony.
-Ty jesteś Niall prawda? –spytała przygryzając wargę.
Jęknąłem. Na moment zapomniałem o tym, że jestem sławny. No ale cóż.. To co dobre szybko się kończy. Na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Kiwnąłem głową na potwierdzenie.
-Jesteś fanką? –przyjrzałem jej się uważnie.
Tym razem to ona kiwnęła głową co miało oznaczać, że tak. Jest fanką One Direction. Co teraz? Rozejrzałem się dookoła.
-Nie bój się.. nie jestem z tych co piszczą na wasz widok.. –uśmiechnęła się zażenowana.
Spojrzałem na nią zaintrygowany.
-Dobrze mówisz po angielsku.
-Tak wiem. Od trzech lat przyjeżdżam tu do taty na wakacje. –patrzyła na mnie.
-A mama? –spytałem.
-Rozwiedli się. –mruknęła.
KRETYN. Matko czy ja chociaż raz nie mogę pomyśleć za nim coś powiem? Myśl Horan, myśl.! Bawiłem się nerwowo palcami.
-Przykro mi. –wymamrotałem.
Dziewczyna posłała mi uśmiech.
-A więc Magda.. –zacząłem znowu zniekształcając jej imię.
Roześmiała się głośno, a ja skrępowany nie wiedziałem co robić. Nie moja wina, że polki mają takie dziwne imiona.
-Będę mówił po prostu Madie dobrze? –spytałem zaglądając w jej niebieskie oczy.
Dziewczyna spuściła wzrok, a na jej policzkach dostrzegłem delikatne rumieńce. Uśmiechnąłem się.
-Nie mam nic przeciwko.. –wyjąkała.
Uśmiechnąłem się szeroko ukazując przy tym moje krzywe zęby. Nie znałem dziewczyny długo, ale już zdążyłem ją polubić.
-A więc będziesz tu jeszcze miesiąc tak? –zerknąłem na tańczących ludzi.
Przytaknęła przyglądając mi się.
-Jednak marzenia się spełniają- wyszeptała bardzo cicho.
Jednak ja usłyszałem jej słowa. Spojrzałem na nią zaciekawiony.
-Więc twoje marzenie Madie się spełniło? –przekrzywiłem głowę lekko w bok.
Spojrzała na mnie speszona.
-Tak.. moje największe marzenie się spełniło.. –odpowiedziała zamyślona.
Patrzyłem na nią ciągle. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Coś mnie do niej przyciągało. Była taka tajemnicza i inna.. niż wszystkie dziewczyny. Nie tylko ze względu na kolor włosów. Po prostu miała coś w sobie. Po chwili uzmysłowiłem sobie, że dziewczyna coś do mnie powiedziała i odeszła wolnym krokiem. I co teraz? Horan baranie zawsze musisz coś zrąbać.! Trzasnąłem się ręką w twarz . I co teraz? Nie mogłem pozwolić jej tak po prostu odejść. Rozejrzałem się jednak nigdzie nie było mojej małej ,różowej Madie..

_______
Przepraszam, że takie nudne ale nie wiedziała co napisać a obiecałam, że coś dodam więc nie bijcie <3 Kocham Was i dziękuje, że jesteście! :* Moje gadu. : 40156244. 
Xoxo.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział Siódmy.

Po mojej głowie chodziły różne dziwne myśli. Przed oczami ciągle miałem obraz Zayna. Zacisnąłem mocniej powieki i potrząsnąłem głową chcąc się pozbyć obrazu. Czułem ogromne zmęczenie jednak sen nie nadchodził. Rzuciłem słuchawki w kąt podnosząc się z łóżka. Podszedłem do okna. Oparłem głowę o zimną szybę. Wpatrywałem się w krople deszczu uderzające o parapet. Ciągle myślałem o swoim życiu. Czy choć na chwilę nie mogło być ono normalne? Mam już tego wszystkiego dosyć. Westchnąłem cicho. Usłyszałem z kuchni dziwne odgłosy. Uśmiechnąłem się. Pewnie Louis już wstał. Wyszedłem z pokoju kierując swe kroki do kuchni. Wszedłem do kuchni uśmiechając się szeroko.
-Co dobrego robisz? –spytałem z uśmiechem.
Podszedłem do Louisa, który stał przy kuchence i coś przyrządzał. Zajrzałem mu przez ramię, a następnie przeniosłem wzrok na niego.
-Spaghetti skarbie . –odpowiedział ukazując swoje białe zęby.
Roześmiałem się głośno. Chciałem spróbować palcem sosu jednak zanim zamoczyłem palec już dostałem po łapach. Jęknąłem głośno.
-No po prostu jestem głooodny.! –krzyknąłem z bólem.
-Z głodu nie zginiesz. – mruknął nakładając makaron.
-Oj żebyś się nie zdziwił. –wystawiłem mu język.
Zaśmiał się po czym postawił przede mną gotowy posiłek. Szczęśliwy chwyciłem za widelec i zacząłem pochłaniać swój posiłek. Po zaledwie kilku minutach talerz stał pusty, a ja zadowolony wycierałem twarz z resztek sosu.
-Jesteś moim mistrzem. – posłałem uśmiech Lou.
-Zaraz się zarumienię! –wrzasnął.
Chłopak zakrył twarz gazetą a na głowę nałożył kaptur. Roześmiałem się.
-Jesteś nienormalny. –powiedziałem przez śmiech
-Wiem to skarbie . –przesłał mi buziaka.
Wywróciłem oczami. Wygłupialiśmy się jeszcze chwilę kiedy w progu pojawił się Zayn. Momentalnie z mojej twarzy zniknął uśmiech. Spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem. Kiedy chłopak pojawił się w kuchni atmosfera zrobiła się napięta. Poprawiłem się nerwowo na krześle.
-Niall nie powiedziałem Ci najważniejszego. –spojrzał na mnie uradowany Lou.
Spojrzałem na niego pytająco.
-Umówiłem się z Rose.! –wrzasnął.
Spojrzałem na niego oniemiały. Biegał po kuchni ciesząc się jak dziecko, które dostało lizaka. Umówił się z Rose. Moją Rose. Poczułem delikatne ukłucie w sercu, jednak postanowiłem je zignorować. Rose i Lou są moimi najlepszymi przyjaciółmi i życzę im wszystkiego dobrego. Westchnąłem.
-Cieszę się Lou. Życzę powodzenia. – na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
Przyglądałem się szczęśliwemu chłopakowi. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Miło jest widzieć go w takim dobrym nastroju.  Przeniosłem wzrok na mulata. Stał oparty o ścianę i wpatrywał się we mnie przerażająco smutnym wzrokiem. Spuściłem wzrok zmieszany.
-Idę się szykować gołąbeczki – poruszył znacząco brwiami.
Spojrzałem tylko na niego. Poprawiłem się nerwowo na krześle. Byłem z Zaynem sam na sam i nie wiedziałem co mam robić. W jego towarzystwie czułem się cholernie niezręcznie. Nie wiedziałem jak mam się zachować.
-Niall wiesz, że w końcu będziesz musiał ze mną porozmawiać. –powiedział cicho.
Odchrząknąłem.
-Tak , wiem o tym . –mruknąłem
Spojrzałem na chłopaka, który podchodził w moim kierunku.
-Nie Zayn.. proszę nie zbliżaj się.. – mówiłem cicho.
Wstałem z krzesła przerażony. Zacząłem cofać się pod ścianę. Dostrzegłem w jego oczach rozpacz. Podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Proszę nie bój się. Nie ignoruj. Nie udawaj, że Cię nie obchodzę. –mówił szybko.
Przymknąłem na moment powieki.
-Zayn.. nie wiem co mam Ci powiedzieć. Ja.. ja nigdy nie spodziewałbym się, że ty.. że jesteś gejem. Lecz ja nim nie jestem.. nie mogę Ci nic powiedzieć. Po prostu jesteś dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielem. I to się nie zmieni.. –spuściłem wzrok.
Chłopak momentalnie odsunął się ode mnie. Spojrzałem na niego. Po jego twarzy spływały łzy. Jedna po drugiej. Zacisnąłem dłonie w pięści. Ten widok był dla mnie zdumiewający. Jeszcze nigdy nie widziałem, aby Zayn płakał. Przełknąłem ślinę. Chłopak zaczął się wycofywać.
-Pamiętaj Niall. Kocham Cię.. –wyszeptał.
Nie zdążyłem odpowiedzieć. Wybiegł z mieszkania jakby się paliło. Chciałem za nim pobiec, lecz co by to dało? Zrobił bym mu tylko nadziei, a ja tak bardzo nie chciałem go ranić. Westchnąłem ciężko uderzając ręką o blat stołu. Usiadłem ciężko na krześle ukrywając twarz w dłoniach..
_____
Witam was kochane. ;) Wiem, że miał być szybciej ale ja już nie daje rady ;/ Za dużo nauki i wgl. ;/ Ale teraz na szczęście będę święta więc postaram się dodać ze dwa rozdziały. :) Wiem , że jest krótki, ale musiałam coś dodać. Jest beznadziejny bo pisany na szybko. Nie mogę się skupić. Przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczycie. ;) Jest godzina 23.20 tak, tak za 40 min. kończę 16 lat. Ehh.. ale ten czas szybko leci. No nic. Mam nadzieję, że jednak rozdział wam się spodoba ;* Kocham Was. ! Dziękuje za wszystkie przemiłe komentarze.! :) Jesteście moją motywacją ;*
Xoxo.