Przetarłem ręką zaspane powieki. Uniosłem się na łokciu i rozejrzałem po pokoju. Nie było Zayna. Po chwili mój wzrok mimowolnie powędrował w stronę drzwi balkonowych. Były otwarte. Uśmiechnąłem się. Założyłem na siebie spodnie od dresu, niebieską koszulkę i grubą bluze. Przeczesałem dłonią włosy po czym skierowałem się w stronę drzwi. Stanąłem w progu i westchnąłem z zachwytu. Brunet stał niedbale oparty o barierkę trzymając w ustach papierosa. Poranny zarost, niedbała fryzura i ten zamyślony wzrok powodował, że był jeszcze seksowniejszy niż zwykle. Westchnąłem . Zayn odwrócił się w moją stronę i posłał lekki uśmiech. Podszedłem do barierki i oparłem się o nią plecami. Przymknąłem powieki.
-Wiesz..naprawdę mi Ciebie brakowało Niall . –wyszeptał.
Spojrzałem w jego kierunku. Nie wiedziałem co mam mu
odpowiedzieć więc po prostu położyłem dłoń na jego ramieniu. Poczułem drżenie
jego ciała. Uśmiechnąłem się.
-Też tęskniłem. –wyjąkałem cicho.
Mówiłem prawdę. Naprawdę tęskniłem za tym seksownym
chłopakiem. Mimowolnie mój wzrok powędrował na jego klatkę piersiową i brzuch.
Miał świetne mięśnie, o które dbał codziennie na siłowni. Brunet jest idealny.
Spojrzałem na niego. Zgasił papierosa i odwrócił się w moją stronę. Podszedł do
mnie i wtulił się we mnie kurczowo trzymając się mojej bluzy. Rozejrzałem się
zaskoczony. Co to miało być? Poczułem irytacje, lecz nagle poczułem ciepło
płynące z jego ciała. Westchnąłem cicho. Chłopak bał się , że znowu go odrzucę.
Objąłem go niezdarnie i gładziłem delikatnie po plecach. Dopiero po chwili jego
mięśnie się rozluźniły. Wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi. Potrzebuję
bliskości, czułości.. a Louis nie mógł mi teraz tego dać. Westchnąłem cicho. Chłopak
odsunął delikatnie głowę. Uniosłem wzrok i napotkałem spojrzenie jego brązowych
tęczówek. Jedno spojrzenie na jego wargi, i już czułem delikatny pocałunek.
Westchnąłem cicho. Co ten chłopak ze mną robi? Położyłem dłoń na policzku
chłopaka odwzajemniając pocałunek. Chłopak wplótł palce w moje włosy
przyciągając mnie bliżej siebie. Jęknąłem cichutko kiedy Zayn językiem rozwarł
moje wargi pogłębiając pocałunek. Kręciło mi się w głowie od nadmiaru pieszczot
jednak nie potrafiłem przestać, nie przejmowałem się, że ktoś może nam zrobić
zdjęcie, że Louis wejdzie i nas przyłapie. Nic się nie liczyło. Po chwili
oderwaliśmy się od siebie. Oparłem swoim czołem o czoło Zayna oddychając
szybko. Nie mogłem uspokoić oddechu. Przymknąłem powieki.
-Cholera. Co ty ze mną robisz człowieku. –wykrztusiłem w
końcu.
Usłyszałem tylko cichy śmiech Zayna. Odsunęliśmy się od
siebie z uśmiechem. Pokręciłem głową i wróciłem do środka. Wszedłem do
łazienki, stanąłem przed lustrem i znowu do mnie dotarło. Znowu dotarło do mnie
to , że zdradziłem Louisa. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i skrzywiłem
się. Przemyłem twarz zimną wodą i opuściłem łazienkę kierując się do salonu. W
fotelu siedział Louis. Posłał mi szeroki uśmiech, który z trudem odwzajemniłem.
-Niall? Możesz na chwilę do mnie przyjść? – spytał.
Spojrzałem na Harrego i Liama. Siedzieli wpatrzeni w
telewizor co chwilę wybuchając krótkim śmiechem .Kiwnąłem głową po czym
odwróciłem się i skierowałem do pokoju Louisa. Wszedłem do środka a za mną
Louis. Zamknął drzwi na klucz. Spojrzał na mnie uśmiechając się.
-W końcu jesteśmy sami.. –podszedł do mnie.
Wpatrywałem się w niego. Od dwóch dni nie mieliśmy okazji by
pobyć sam na sam. Brakowało mi go. Podszedł do mnie. Nie namyślając się długo
wpił się zachłannie w moje wargi, jego dłonie błądziły po całym moim ciele.
Jęknąłem cicho czując jego dłonie pod moją koszulką. Odwzajemniałem każdy
pocałunek. Nie mogłem się nim nacieszyć.
-Lou.. Louis.. nie możemy tu . –powiedziałem poprzez pocałunki.
Chłopak uśmiechnął się tylko i pchnął mnie na łóżko.
-Obiecuję, że będę grzeczny. –wymruczał mi do ucha.
Westchnąłem cicho z
zadowolenia, czując jak Lou ściąga ze mnie koszulkę. Wiedziałem dobrze, że Lou
grzeczny nie będzie.
***
Patrzyłem na śpiącego w moich ramionach chłopaka. Uśmiechał się przez sen co
chwilę mrucząc coś niezrozumiałego. Westchnąłem cicho. Czułem się fatalnie.
Jeszcze przed chwilą całowałem się z Zaynem, a teraz nasza zabawa z Lou. To nie
jest fair. Czuję się jak szmata. Szmata, która puszcza się raz z jednym, raz z
drugim. Mam cholerne wyrzuty sumienia. Ale przecież to nie moja wina. Nie moja
wina, że Louis nie chcę się ujawnić. Nie moja wina, że nie chcę zerwać z
Eleanor. Eleanor..Na samą myśl chcę mi się wymiotować. Jeszcze wczoraj ona z
Louisem w tym łóżku razem .. Oh to okropne ! Nie mogę pozbyć się uczucia, że
ciągle zdradzam Lou. Nie wybaczy mi gdy się dowie. Z drugiej strony jednak,
przecież też mam swoje potrzeby. A Louis nie zawsze może je zaspokoić.
Westchnąłem. To życie jest do bani.. Spojrzałem po raz ostatni na jego spokojną
twarz. Złożyłem na wargach delikatny pocałunek po czym wstałem. Pozbierałem
rozrzucone po całym pokoju ubranie i założyłem je. Przeczesałem włosy dłonią i
po cichu wyszedłem z pokoju. Wszedłem do pokoju, który dzieliłem z Zaynem.
Siedział na łóżku ze wzrokiem wbitym w ścianę. Był smutny. Przystanąłem.
-Zayn? Wszystko w porządku? –spytałem.
Spojrzał na mnie. Jego oczy były pełne bólu, smutku, złości.
Wpatrywał się we mnie przez chwilę jednak zaraz odwrócił wzrok.
-Jasne. Wszystko okey.
Westchnąłem cicho. Wiedziałem, że nic z niego nie wyciągnę.
Jest strasznie uparty. Wyjąłem z szafy czyste ubranie i skierowałem się do
łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem gorącą wodę i usiadłem.
Gorąca woda parzyła moją skórę, jednak nie czułem bólu. Czułem obrzydzenie do
samego siebie. Chwyciłem gąbkę i zacząłem mocno szorować swoje ciało. Ciągle od
nowa. Chcąc pozbyć się wszystkich śladów Louisa ze swojej skóry. Ciągle czułem
się brudny. Po moich policzkach płynęły łzy, gorąca woda parzyła moje ciało,
jednak nie mogłem się ruszyć. Nie wiem ile tak siedziałem. Siedziałem tak po
prostu nie zważając na łzy. Po chwili zobaczyłem w kłębach pary postać. Zayn.
Uśmiechnąłem się lekko.
-Zayn?
-Niall?! Co ty wyprawiasz?! –wrzasnął.
Wszedł pod prysznic i czym prędzej zakręcił gorąco wodę.
Patrzyłem na niego oniemiały. Jak on śmiał wejść do łazienki kiedy ja brałem
prysznic? Patrzyłem na niego. Chłopak chwycił ręcznik i wrócił do mnie. Chwycił
za ręce zmuszając mnie bym wstał. Patrzyłem na niego. Nie mogłem wykrztusić ani
słowa. Chłopak okrył mnie dokładnie ręcznikiem i przytulił mocno do siebie.
-Niall.. –westchnął cicho.
Kiedy poczułem bijące od niego ciepło po prostu się
rozpłakałem. Nie wiem dlaczego. Po prostu to jest za trudne. Czy można kochać
dwie osoby na raz ? Czy można kochać dwóch .. chłopaków? Wtuliłem się w niego
nie zważając na to, że mocze mu całe ubranie. Kołysał mnie w ramionach szepcząc
do ucha słowa dzięki którym powoli się uspokajałem. Otarłem niezdarnie łzy i
spojrzałem na twarz chłopaka.
-Jesteś smutny przeze mnie prawda? –wyjąkałem.
Chłopak odwrócił wzrok. Podał mi ubranie i odwrócił się w
stronę drzwi.
-Ubierz się Niall. –westchnął.
Patrzyłem jak jego sylwetka znika za drzwiami. Wszystko
jasne. Brunet musiał widzieć jak wchodziłem do pokoju Louisa, musiał słyszeć co
my tam wyprawiamy. Oh..
Założyłem pośpiesznie czyste ubrania, a brudne wrzuciłem do
kosza na brudy. Wytarłem pośpiesznie włosy ręcznikiem i wybiegłem z łazienki.
Wpadłem do naszej sypialni jednak chłopaka nigdzie nie było. Ruszyłem do salonu
jednak tam zastałem tylko Harrego.
-Harry? –spojrzałem na niego.
-Hmm? –oderwał wzrok od telewizora.
-Widziałeś Zayna? –wbiłem w niego spojrzenie.
-Wyszedł gdzieś z Liamem. –powrócił do oglądania serialu.
Westchnąłem. Gdzie on mógł pójść z Liamem? Czy.. czy coś ich
łączy? Nie. Na pewno nie. Przecież Liam ma Danielle. Chociaż.. przecież Louis
też ma Eleanor.. Dość. Nie będę o tym myślał. Skierowałem się do kuchni. Byłem
strasznie głodny więc postanowiłem zrobić sobie tosty. Wsadziłem chleb do
opiekacza i wyciągnąłem z lodówki dżem. Kiedy tosty były gotowe wziąłem talerz
i skierowałem się do siebie. Położyłem się na łóżku, włączyłem telewizor i
powoli jadłem. Kiedy Zayn wróci muszę z nim porozmawiać. Z nim i z Louisem. To
będzie trudne. Przecież kocham ich obu.. chociaż.. czy to na pewno jest miłość?
Westchnąłem. Niczego już nie jestem pewny. Za dużo dzisiaj myśle. Zdecydowanie.
***
Usłyszałem trzaśnięcie drzwi i wesołe głosy w salonie.
Wstałem nieśpiesznie z łóżka i opuściłem pokój. Stanąłem w progu drzwi do
salonu. Liam właśnie wszedł z Danielle.
-Cześć Niall! –przywitała się.
-Hej Dan. –posłałem jej uśmiech.
Dziewczyna podeszła i przytuliła mnie. Pocałowałem ją w
policzek i zmierzwiłem włosy za co dostałem po głowie.
-Ał! –jęknąłem.
Liam i Harry zaczęli się śmiać. Rozejrzałem się. W kuchni stał
uśmiechnięty Louis a tuż obok niego Eleanor. Co ona tu robi? Pokręciłem głową.
Chyba długo musiałem spać.
-Gdzie Zayn? –spytałem.
Wszyscy wzruszyli ramionami. Westchnąłem. Usiadłem w fotelu
przy oknie i patrzyłem w szybę. Jest coraz zimniej. Co się dziwić początek
grudnia. Już niedługo święta. Uśmiechnąłem się. Patrzyłem jak miliony białych
płatków spadają na ziemie. Cudowny widok. Po chwili usłyszałem jak drzwi się
otwierają. Mój wzrok powędrował w tamtym kierunku. Uśmiechnąłem się szeroko. W
progu stał Zayn który trzymał piękne zielone drzewko.
-Choinka! –wrzasnąłem.
Wszyscy spojrzeli na mnie potem na Zayna i parsknęli głośnym
śmiechem. Rozejrzałem się. Louis siedział na fotelu, a El na jego kolanach.
Rozmawiali o czymś wesoło. Uśmiechnąłem się lekko. Tuż obok na kanapie siedział
Liam z Danielle, a na drugim końcu kanapy Harry. Po chwili usłyszałem dźwięk
dzwonka.
-To do mnie ! –wrzasnął Harry i popędził do drzwi.
Zaśmiałem się. Po chwili wszedł do pokoju z piękną wysoką
blondynką.
-Posłuchajcie to Sam moja nowa dziewczyna.- powiedział
dumny.
Wszyscy spojrzeli na dziewczynę i każdy po kolei zaczął ją
witać. Usiadła wraz z Harrym obok Li i Dan. Uśmiechnąłem się. Poszedłem do
kuchni i nalałem sobie soku. Wypiłem go i wstawiłem szklankę do zlewu. Wróciłem
do salonu i westchnąłem. Zayn siedział w moim fotelu.
-Ej Zayn ja tu siedziałem! –powiedziałem z żalem w głosie.
-Serio? Wybacz to było jedyne wolne miejsce. –wystawił mi
język.
Przymrużyłem oczy.
-To nie fair.
-Życie nie jest fair Niall. –uśmiechnął się do mnie.
Wszyscy przyglądali się nam z rozbawieniem.
-Masz rację. –zgodziłem się z nim.
Podszedłem do niego i jak gdyby nigdy nic usiadłem wygodnie
na jego kolanach opierając się o jego klatę.
-Hej no co ty! To nie fair! –krzyknął oburzony.
-Życie nie jest fair Zayn. –powiedziałem poważnie.
Wszyscy roześmiali się głośno a ja odwróciłem głowę i
spojrzałem na chłopaka. Patrzył na mnie roześmianymi tęczówkami. Już nie jest
zły. Uśmiechnąłem się promiennie.
-Kiedy ubierzemy choinkę. ?-spytałem bruneta.
-Kiedy tylko będziesz chciał. –wyszeptał mi do ucha.
Zadrżałem mimowolnie. Uśmiechnąłem się i przeniosłem wzrok
na Louisa. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Odwróciłem szybko wzrok wdając się
w rozmowę z Sam.
-Jesteś ładna i mądra jak to się stało, że zostałaś
dziewczyną Harrego? –spytałem rozbawiony.
Sam spojrzała na mnie i parsknęła śmiechem.
-Właśnie nie wiem Niall chyba byłam pijana. –puściła mi
oczko.
Roześmiałem się.
-No wiesz ! –krzyknął oburzony Harry.
Oparłem się wygodniej o mulata.
-Ugh.. Niall mógłbyś się tak nie kręcić. –westchnął.
-Wybacz. –powiedziałem rozbawiony.
Chłopak objął mnie jedną ręką w pasie tak abym nie spadł.
Spojrzałem na niego z uśmiechem.
-Chyba nie będziemy tu tak siedzieć i się nudzić coo?
–spytał Liam.
Podrapałem się po głowie myśląc. Wszyscy spojrzeli na
tatusia wyczekująco. Westchnął.
-Dobra mam pomysł. –westchnął w końcu.
Zaśmiałem się cicho.
-Taak? A niby jaki? –odezwała się w końcu panna Calder.
-Ty El i Lou pojedziecie na zakupy. Ja i Dan przyrządzimy
kolacje, Harry i Sam ozdobią dom na zewnątrz a Zayn i Niall ubiorą choinkę i
ozdobią dom wewnątrz. –wyrecytował na jednym wydechu.
-Tak! –krzyknęliśmy równocześnie.
Wszyscy spojrzeli na nas złowrogo.
-To nie fair ! Oni zawsze ubierają choinkę ! –oburzył się
Harry.
-Oj Harry daj spokój . Jeśli chcesz ja mogę ozdobić zewnątrz
domu z Sam. –poruszał brwiami mulat.
Harry poczerwieniał ze złości.
-Nie dziękuje. Obejdzie się. –wycedził.
Parsknąłem śmiechem. Harry i Sam wyszli do hallu, a kiedy
się ubrali wyszli na zewnątrz. Louis i Eleanor również poszli w ich ślady a
Liam i Dan poszli do pokoju Liama aby przez ten czas pobyć sam na sam. I tak
muszą czekać aż wróci Louis z zakupami. Wszyscy opuścili dom a ja nadal
siedziałem na kolanach Zayna. Czułem jego ciepły oddech na swojej szyi.
Westchnąłem cicho. Wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi. Zaskoczony brunet
gładził mnie niezdarnie po głowie.
-Zayn? Nie jesteś już na mnie zły prawda? –mówiłem muskając
przy tym jego skórę.
Zadrżał.
-Nie Niall. Porozmawiamy o tym później dobrze? –wyszeptał.
Kiwnąłem głową. Uniosłem głowę ku górze i spojrzałem
prosząco na Zayna. Uśmiechnął się. Pochylił się lekko i złożył na moich ustach
delikatny pocałunek. Odwzajemniłem go. Były w nim zawarte wszystkie uczucia,
które w nas były. Westchnąłem cicho odrywając się od chłopaka.
-Musimy wziąć się do pracy . –oczy rozbłysły mi z radości.
Chłopak zaśmiał się. Podniosłem się i ruszyłem w stronę
drzewka które było oparte o ścianę.
-Gdzie ją postawimy? –rozejrzałem się.
Malik podrapał się po głowie.
-Może tam w rogu? Koło kominka? –wskazał kierunek ręką.
Kiwnąłem głową podekscytowany . Uniosłem ogromne drzewko z
trudem i przeniosłem w dane miejsce. Sapnąłem ciężko opierając drzewko o
ścianę. Ustawiliśmy drzewko w odpowiednim miejscu wsadzając je do dużej donicy.
Owinąłem ją czerwono białą wstążką. Wyglądało super.
-Gdzie są ozdoby? –mruknąłem do siebie.
-W garażu skarbie. –odpowiedział stając za mną.
Zadrżałem. Jeszcze nigdy tak do mnie nie powiedział. To
było.. miłe. Uśmiechnąłem się.
-Dobrze to ja pójdę po nie.
Chłopak kiwnął głową.
Wyszedłem na zewnątrz i parsknąłem śmiechem. Harry stał zaplątany w kolorowe
światełka. Sam stała z boku i próbowała go odplątać. Wyglądali komicznie.
-Dobrze wam idzie! –roześmiałem się.
Harry gdy tylko mnie zobaczył zaczął krzyczeć że to jest nie
sprawiedliwe. Pokręciłem głową rozbawiony i wszedłem do garażu. Rozejrzałem się
i po chwili dostrzegłem odpowiednie kartony. Było ich sześć. Ustawiłem je jeden
na drugim i podniosłem z trudem. Na moment straciłem równowagę lecz jakoś dałem
rade i opuściłem garaż. Krok po kroku doszedłem do drzwi. Otworzyłem je nogą i
wtoczyłem się do środka.
-Pomóż ! –jęknąłem.
Chłopak roześmiał się i wziął dwa pierwsze kartony, a
później kolejne dwa. Postawiłem pozostałe na ziemi i odetchnąłem.
-No to zabieramy się do pracy . –wyszczerzył się Zayn.
Uśmiechnąłem się szeroko. Otworzyliśmy wszystkie kartony i
postawiliśmy je obok drzewka. Uśmiechnąłem się. Zawsze uwielbiałem święta,
dekorowanie domu, wspólne przygotowanie, rodzina w komplecie. Westchnąłem. Na
początku owinęliśmy choinkę lampkami, które po zapaleniu świeciły na złoto.
Następnie powiesiliśmy mnóstwo czerwonych, białych i złotych bombek na każdej
gałązce. Na końcu obwinęliśmy choinkę czerwoną wstążką ze złotymi
zakończeniami. Na sam czubek włożyłem aniołka. Spojrzałem na Zayna.
-Zapalamy? –spytałem podekscytowany.
-Poczekaj trochę. Skończymy cały dom i wtedy. –złożył
pocałunek na moim czole.
Westchnąłem rozczarowany choć wiedziałem, że chłopak ma
rację. Wyciągnąłem z kartonu gruby, zielony łańcuch, który wyglądał jak by był
zrobiony z gałązek. Przeplatany był złotymi lampkami i wstążeczką taką samą jak
na choince. Po chwili do domu weszli Louis i Eleanor.
-Jesteśmy! –krzyknął Louis.
Nie usłyszałem go, ponieważ właśnie znalazłem buteleczkę ze
sztucznym śniegiem. Byłem bardzo ciekawy czy jeszcze działa więc podszedłem do
Zayna i psiknąłem. Parsknąłem śmiechem. Na czarnych włosach chłopaka było
mnóstwo białych kuleczek.
-No co ty robisz ! -
wrzasnął.
Położyłem się na podłodze i zacząłem się śmiać. W tym czasie
brunet zabrał mi butelkę i zaczął psikać po brzuchu. W tej właśnie sytuacji
zastał nas Louis. Kiedy nas zobaczył parsknął śmiechem.
-Cześć dzieciaki. –pomachał wesoło.
Wystawiłem mu język i walnąłem Zayna w ramie. Jęknął cicho.
Po chwili na dół zeszli Liam i Dan i we czwórkę zaczęli przygotowywać kolacje.
Przyczepiłem łańcuch na obu końcach kominka, a po lewej stronie przyczepiłem
jeszcze pięć małych czerwono-białych skarpetek na prezenty. Na środku kominka
ustawiłem słodkiego renifera.
-Ładnie prawda? –odwróciłem się do Zayna.
-Ślicznie. –posłał mi buziaka.
Zaśmiałem się . Po obu stronach renifera postawiłem jeszcze
dwie złote świeczki. Na obu parapetach ustawiliśmy ozdobny talerz, a na nim
biało czerwone świeczki większe i mniejsze. Na oknach powiesiliśmy aniołki.
-No to chyba skończyliśmy salon. –potarłem ręce.
Zayn spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Chyba o czym zapomniałeś. –uniósł brew do góry.
-O czym? –spojrzałem na niego zdezorientowany.
Wtedy chłopak wyciągnął zza pleców jemiołę. Zaczerwieniłem
się.
-Oh.. –westchnąłem.
Chłopak stanął na krześle i przyczepił ją do sufitu na
środku salonu. Zeskoczył z krzesła. Podszedłem do niego.
-Wiesz, dobrze nam poszło. –uśmiechnąłem się.
Kiwnął głową.
-Stoimy pod jemiołą . –mruknął mi do ucha.
Spojrzałem na niego podekscytowany. Złożyłem na jego ustach
czuły pocałunek, jednak szybko oderwałem się od niego bojąc się , że ktoś
wejdzie do pokoju. Chłopak patrzył na mnie rozpromieniony. Moje serce biło
coraz mocniej, a ja nie potrafiłem nic z tym zrobić. Podszedłem do choinki i
włączyłem światełka do prądu. Choinka i kominek rozbłysły złotym światłem. <klik> Westchnąłem z zachwytu. Harry i Sam właśnie weszli do salonu tak jak Lou, El,
Dan i Liam. Wszyscy stali oniemieli.
-Wow.. naprawdę super wam to wyszło. –wykrztusiła Sam.
Spojrzałem uradowany na Zayna.
-Noo.. chłopaki spisaliście się. Przez moment martwiłem się,
że popełniłem błąd każąc wam ubierać choinkę, ale.. Wow.. –powiedział Liam.
-Dzięki ! –krzyknąłem uradowany.
Eleanor i Lou nakryli do dużego stołu, a Zayn na środku
postawił piękny świąteczny stroik. Kiedy reszta nakrywała do stołu ja i mulat
dokończyliśmy dekorować pozostałe pokoje. Czułem się cudownie. Jeszcze nigdy
nie byłem tak szczęśliwy jak dzisiaj. To cudowne uczucie. Uśmiech ani na moment
nie znikał z mojej twarzy. Po chwili zeszliśmy na dół, a wszyscy właśnie
siadali do stołu. Po jednej stronie stołu od prawej strony siedzieli Liam, Dan,
Louis i Eleanor, a po drugiej także od prawej Harry, Sam, ja i Zayn. Dziwnym
trafem siedziałem naprzeciw LouLou. Uśmiechnąłem się do niego szeroko.
-Naprawdę wszyscy się spisaliście świetnie. –westchnęła Dan
z zachwytem.
Uśmiechnąłem się do niej. Wszyscy po kolei zaczęli nakładać
na talerz jedzenie. Przy stole toczyły się luźne pogawędki, co chwilę śmialiśmy
się i żartowaliśmy, już nawet nie denerwowałem się obecnością El. Wiem, że Lou
jest z nią szczęśliwy i to mnie cieszy. Odwróciłem się w stronę Zayna.
Wpatrywał się we mnie z uśmiechem.
Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
-Danielle. Muszę Ci powiedzieć, że naprawdę świetnie
gotujesz. –westchnąłem klepiąc się po brzuchu.
Harry parsknął śmiechem. Spojrzałem na niego mrużąc oczy.
-Dziękuje Nialler. –posłała mi buziaka, a ja udałem że go
łapie i przytulam do serca.
Wszyscy patrzyli na mnie z rozbawieniem. Kiedy zjedliśmy
każdy wyniósł swój talerz i włożył go do zmywarki. Po 20 minutach salon lśnił.
Louis z Eleanor usiedli w fotelu, Dan, Liam, Harry i Sam na kanapie, a Zayn w
tym samym fotelu co wcześniej. Zapaliłem wszystkie świece w salonie i zgasiłem
światło. Było cudownie. Choinka pięknie pachniała, świece i światełka dodawały
świątecznej atmosfery, a za oknem padał śnieg. Westchnąłem z zadowoleniem.
-Zaczekajcie chwilę okey? –spojrzałem na zgromadzonych,
którzy kiwnęli głowami.
Pobiegłem szybko do naszej sypialni i chwyciłem gitarę.
Wróciłem do salonu z szerokim uśmiechem. Usiadłem na podłodze opierając się
plecami o nogi Zayna.
-Jesteście cudowni.. –westchnęła Sam z zachwytem patrząc na
każdego po kolei.
Parsknąłem śmiechem. Ułożyłem wygodnie gitarę i już po
chwili zacząłem grać. Wszyscy wpatrywali się we mnie , lub w padający za oknem
śnieg. Atmosfera była niesamowita. Kocham tych ludzi.. moi przyjaciele.
Uśmiechnąłem się lekko. Po chwili tuż nad głową usłyszałem delikatny głos
Zayna. Śpiewał cicho do melodii jaką grałem, po chwili do niego dołączył się
Harry, następnie Louis i Liam. Spojrzałem zachęcająco na dziewczyny, które już
po chwili śpiewały razem z nami. Spojrzałem na uśmiechnięte twarze moich
przyjaciół. Już dawno nie bawiliśmy się
tak świetnie w swoim towarzystwie. Nawet Eleanor wyglądała na szczęśliwą.
Właśnie skończyłem grać ostatnią piosenkę. Odłożyłem gitarę na bok i wtedy Sam
zaczęła mi bić brawo a razem z nią cała reszta. Odwróciłem wzrok zawstydzony.
-Cudownie grasz ! –krzyknęła uradowana.
-Dziękuje –uśmiechnąłem się promiennie.
-Co powiecie na deser? –spytała Danielle.
Wszyscy przytaknęli uradowani. Wstałem i skierowałem się w
stronę kominka. Włożyłem kilka kawałków drewna i podpaliłem. Już po chwili po
salonie rozniosło się przyjemne ciepło. Westchnąłem. Te święta są naprawdę
cudowne. Ciekawe co robi jego rodzina? Czy myślą o nim? Co u Victorii? Poczułem
czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłem głową i dostrzegłem Louisa.
Uśmiechnąłem się delikatnie.
-Wszystko w porządku? Jesteś smutny. –powiedział cicho.
-Wszystko dobrze po prostu tęsknie za rodziną . –spuściłem
wzrok.
-Może powinieneś ich odwiedzić.
-Wiesz dobrze, że ojciec nie chce mnie znać. –westchnąłem .
Odwróciłem się i wszedłem do kuchni. Przy wyspie stała
Danielle i kroiła ciasto.
-Pomóc Ci? –uśmiechnąłem się.
-Jasne. –kiwnęła głową.
Wyciągnąłem 8 małych talerzyków i tyle samo łyżeczek.
Zaniosłem wszystko do salonu i postawiłem na małym stoliczku. Wróciłem do
kuchni i usiadłem przy wyspie przyglądając się jak Dan kroi ciasto.
-Dlaczego jesteś smutny? –przerwała milczenie spoglądając na
mnie.
-Ja? Nie jestem smutny.
Wziąłem z talerza kawałek ciasta za co dostałem po rękach.
-To bolało! –zaśmiałem się.
Dziewczyna pogroziła mi tylko palcem. Wsadziłem kawałek
ciasta do ust i przeżuwałem powoli.
-Wiesz Niall możesz mi ufać. Jak będziesz chciał pogadać to
zawsze możesz do mnie przyjść. –założyła kosmyk włosów za ucho.
Kiwnąłem głową.
-Wiem Dan. Jesteś dobrą przyjaciółką.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Wsadziła pustą blaszkę do zlewu
a talerz pełny ciasta zaniosła do salonu. Również ruszyłem w tamtym kierunku.
Oparłem się o futrynę drzwi i uśmiechnąłem się lekko. Danielle i Liam usiedli
na małej kanapie przy kominku i przytulając się rozmawiali o czymś. Harry i Sam
siedzieli w fotelach naprzeciw siebie i przekomarzali się co chwila wybuchając
śmiechem. Na kanapie naprzeciw telewizora leżał Louis i Eleanor, którzy co
chwilę obdarowywali się krótkimi pocałunkami. Wszyscy tu mieli kogoś z kim
mogli zawsze porozmawiać, przytulić się. Są po prostu dla kogoś ważni. Kochają
i są kochani. Poczułem ogromny smutek. Dlaczego nie mogę im powiedzieć?
Przecież to moi przyjaciele. Na pewno zrozumieją. Potarłem czoło dłonią. Rozejrzałem
się. W fotelu przy oknie siedział Zayn. Wpatrywał się we mnie nieobecnym
wzrokiem. Był zamyślony. Westchnąłem. Jestem pewny, że kocham Zayna. Ale co z
Lou? Spojrzałem na niego. Muszę z nim porozmawiać. Teraz.
-Louis?- spojrzałem na niego.
Uniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco.
-Możemy porozmawiać?
-Jasne. –złożył pocałunek na ustach El po czym wstał.
Ruszyłem do mojej sypialni czując za sobą obecność Louisa.
Kiedy byliśmy w środku zamknąłem za nim drzwi.
-Czujesz coś do Zayna prawda? –Louis spojrzał na mnie.
Przystanąłem zaskoczony.
-Skąd to wiesz?
-To widać Niall. Widać jak na siebie patrzycie, pasujecie do
siebie idealnie. –westchnął.
Spuściłem wzrok. Bawiłem się nerwowo palcami.
-Nie jesteś zły? – wykrztusiłem po chwili.
-Nie Niall. Chcę żebyś był szczęśliwy. –uśmiechnął się do
mnie.
Spojrzałem na niego z niedowierzeniem. Podszedłem do niego i
przytuliłem mocno do siebie.
-Jesteś najlepszym przyjacielem wiesz?
-Wiem Niall. –uśmiechnął się.
Spojrzałem na niego. Nie takiej reakcji się spodziewałem.
Myślałem, że będzie zły. Jednak zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Opuściliśmy
sypialnie i ruszyliśmy do salonu. Dostrzegłem Zayna , który przyrządzał kawę w
kuchni. Ruszyłem w tamtym kierunku.
-Zayn?- stanąłem obok niego.
-Tak?
-Powiedzmy im.
Chłopak z wrażenia przelał wodę w kubku. Spojrzał na mnie z
niedowierzeniem.
-Ale.. jesteś tego pewny? Naprawdę chcesz im powiedzieć? –patrzył
na mnie podekscytowany.
-Tak chcę im powiedzieć , że .. że jesteśmy parą. –zająknąłem
się spuszczając wzrok.
Brunet złapał mnie za dłoń i zmusił bym spojrzał mu w oczy.
-Kocham Cię. –powiedział poważnie.
Poczułem jak moje serce przyśpiesza. Zrobiło mi się gorąco.
Chciałem go pocałować, lecz to nie jest jeszcze dobry moment. Chwyciłem go za
dłoń i poprowadziłem do salonu. Wszyscy znowu siedzieli na swoich miejscach.
Przygryzłem wargę. Zrobiło mi się zimno. Moje ciało trzęsło się ze
zdenerwowania.
-Posłuchajcie. Chcę wam coś powiedzieć. –powiedział Zayn.
Utkwiłem wzrok w płomieniach ognia. Zayn wiedział , że ja
nie będę miał na tyle odwagi by to powiedzieć. Czułem jak wszystkie spojrzenia
utkwione są w naszej dwójce. Spojrzałem na Louisa. Uśmiechał się promiennie.
Odwzajemniłem lekko uśmiech.
-Chciałem wam powiedzieć, że ja.., że my. Oh.. po prostu ja
i Niall jesteśmy razem. –wypalił.
Przymknąłem powieki. W salonie zapanowała kompletna cisza.
Bałem się. Cholernie się bałem, jednak po chwili usłyszałem głosy. Każdy coś
mówił jednak nie mogłem zrozumieć co. Po chwili poczułem jak ktoś mnie przytula.
-Gratuluje Niall! –przytuliła mnie mocno Sam.
Spojrzałem na Zayna z niedowierzeniem. Zaakceptowali nas?
Tak po prostu? Uśmiechnąłem się szeroko i wtuliłem w dziewczynę.
-Dzięki Sam. –ucałowałem ją w policzek.
-Gratuluje. –usłyszałem anielski głos.
Odwróciłem głowę w lewo i zobaczyłem Louisa. Patrzył na mnie
szeroko się uśmiechając. Podszedł do mnie i przytulił mocno. Wtuliłem się w
zagłębienie jego szyi.
-Kocham Cię. –szepnąłem.
-Kocham Cię. –ucałował mnie w czoło.
Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się. Dobrze mieć takich
przyjaciół. Każdy podchodził do nas przytulał i mówił parę słów jedynie Eleanor
stała z boku i patrzyła na nas z obrzydzeniem. Poczułem napływającą irytację
jednak nie powiedziałem ani słowa. Odwróciłem się w stronę bruneta i złożyłem
na jego wargach delikatny pocałunek. Salon wypełnił się głośnymi piskami i
śmiechem. Wtuliłem się w Zayna. To był naprawdę wspaniały dzień. Spędziłem go z
kochającymi przyjaciółmi w cudownej atmosferze. Siedziałem na kolanach Zayna i
co chwila składałem na jego ustach słodkie pocałunki.
-Wiesz Zayn? –spojrzałem mu w oczy.
Spojrzał na mnie pytająco. Uśmiechnąłem się szeroko.
-Kocham Cię. –wyszeptałem mu do ucha.
Chłopak uśmiechnął się promiennie. Chwycił moją twarz
w swoje dłonie i pocałował czule, odwzajemniałem każdy pocałunek uśmiechając
się. Wszystko jest w końcu tak jak być powinno.